sobota, 26 lipca 2014

POZYTYW-Mineral line, maseczka błotna na twarz

Moi kochani!

Wiem, że więcej tu POZYTYWÓW, niż NEGATYWÓW, ale nie martwcie się, na nie też przyjdzie czas, a poza tym ja wole kupować sprawdzone rzeczy i zazwyczaj mnie satysfakcjonują. Jednak ciężko mi jest trafić w idealny tusz do rzęs lub szampon, ale o tym kiedy indziej.
Dzisiaj chcę Wam napisać o maseczce błotnej firmy Mineral line. Jest to produkt, którego 70% składu to błoto z morza Martwego.


Zadaniem tej maseczki jest nam skórę odżywić, nawilżyć, zdetoksykować, a także wyeliminować jakieś zmiany skórne jak egzemy lub trądzik. Ja stosuję tą maseczkę z wielką przyjemnością, ponieważ kiedyś używałam błota z morza Martwego w formie sypkiej, którą trzeba było zmieszać z wodą. Trudno było uzyskać idealną konsystencję, ale o tym w innym poście, bo to między innymi będzie NEGATYW. Ten produkt jest idealny, ponieważ bardzo łatwo się go nakłada, jest w formie wyciskanej papki:


Nie brudzimy się przy nakładaniu, mamy wpływ na to ile wyciśniemy tej maseczki z tubki.
Ja stosuję tą maseczkę 1-2 razy w tygodniu, ponieważ ona faktycznie oczyszcza i wysusza trochę moją tłustą cerę. Po zastosowaniu maseczki czuć jak delikatną i przyjemną w dotyku mamy twarz.
Maseczkę trzyma się do momentu aż zaschnie nam na twarzy. Jednak jeśli ktoś ma cerę suchą i wrażliwą, to niech nie zostawia jej tak długo, tylko zmyje zanim maseczka zaschnie. Wtedy nie powinno być żadnych podrażnień.


Ja tą maseczkę dostałam od znajomej, kiedy wróciła z Izraela bo tam można ją łatwo kupić. Jednak specjalnie dla Was poszperałam w internecie i na amazonie można ją kupić za 17 $ (link tutaj). Jest to dosyć dużo, ale produkt jest bardzo wydajny, nie potrzeba go dużo aby pokryć całą twarz.

Jeszcze raz serdecznie polecam! Może macie jakieś swoje ulubione maseczki? Dawajcie znać chętnie je także wypróbuję! :)

A kolejny post będzie trochę inny od poprzednich, ponieważ zamierzam pokazać Wam po kolei co stosuję z kosmetyków przez cały dzień. Rano, wieczorem, a także w ciągu dnia. Także serdecznie już Was zapraszam, może jakoś Was to zainspiruje, ja bardzo lubię takie rzeczy i dlatego pomyślałam żeby to tutaj umieścić.

Trzymajcie się!



TEST-Garnier, czysta skóra 3 w 1

Hello!

Po obejrzeniu filmu pewnej bloggerki postanowiłam wypróbować na sobie produkt, który na nią podobno rewelacyjnie działał. Jest to Garnier czysta skóra 3 w 1. Ten jeden kosmetyk ma nam zastąpić żel myjący, peeling oraz maseczkę na twarz. Jest on przeznaczony do cery tłustej ze skłonnościami do niedoskonałości, co idealnie nada się na moją twarz.


Produkt ten posiada bardzo małe drobinki, dlatego jeśli chcemy zrobić z niego peeling to musimy mocno trzeć twarz aby zadziałał. Poza tym ma śliczny zapach. Jedyne co jeszcze zdążyłam zauważyć po dwóch dniach stosowania to fakt, że trudno i długo się go zmywa wodą. Ale zobaczymy, może będzie działał cuda.

Jako żel produkt ten zawiera cynk, który reguluje wydzielanie sebum, czyli po prostu eliminuje zatłuszczanie się naszej cery. W peelingu jest pumeks, naturalny czynnik służący do złuszczania naskórka. Jako maseczka produkt zawiera biała glinkę, która zmniejsza błyszczenie się skóry.

Na opakowaniu jest także napisane, że kosmetyk zawiera kwas salicylowy, który ma cudowne właściwości antybakteryjne (przeciwdziała trądzikowi), przeciwgrzybiczne, złuszczające. Jednak znajduje się prawie na końcu składu tego produktu, więc jest go w nim naprawdę mała ilość i zastanawiam się czy faktycznie on coś w ogóle daje. Wspomniany wcześniej cynk zajmuje trzecie od końca miejsce w składzie, więc są go śladowe ilości. Tak samo jest z pumeksem. Zatem to, że te składniki są reklamowane, nie znaczy, że są przeważającą częścią składników w produkcie. Mimo to mam nadzieję, że będzie jakiś ich widoczny efekt na mojej skórze.

Ja osobiście nie wybrałam żadnej z trzech możliwości, używam tego produktu jako trzy rzeczy naraz. Najpierw nakładam go na twarz (jako żel), następnie masuję skórę przez chwilę (działanie peelingu), po czym zostawiam na twarzy na 2-3 minuty (maseczka). To ostatnie jest zalecane do stosowania 2-3 razy w tygodniu i tak zamierzam to robić, aby nie przesadzić w drugą stronę i nie przesuszyć sobie skóry.

Produkt ten możecie kupić w praktycznie każdej drogerii za około 16 zł, więc nie jest to duży wydatek, a myślę, że warto sprawdzić jak zachowa się na Waszych twarzach. Jeśli ktoś z Was już go ma lub stosował to zapraszam do komentowania, z chęcią dowiem się czegoś od Was i Waszych doświadczeń :)

Za jakiś czas dam Wam znać czy faktycznie ten kosmetyk działa i postaram się więcej opisać to co on powoduje jeśli faktycznie to robi :)

POZYTYW-Garnier, krem do rąk

Witam Was!

Kolejnym produktem, który mnie bardzo pozytywnie zaskoczył jest krem do rąk firmy Garnier. Jest to krem do rąk zniszczonych, ponieważ je regeneruje i odżywia.


Według mnie jest to produkt idealny na zimę, na mróz oraz dla osób o bardzo suchych dłoniach. Jeśli mamy dłonie suche od czasu do czasu i nie jest to bardzo uciążliwe to stosujmy zwykłe inne kremy. Ten krem sprawdził mi się w ciągu zimy idealnie, ponieważ moje dłonie i łokcie są wtedy cały czas suche, podrażnione od mrozu. Zwłaszcza na dłonie należy uważać zimą i je chronić. Nie tylko nosić cały czas rękawiczki, jeśli jesteśmy na zewnątrz, ale także stosować kremy do rąk, które zawierają glicerynę oraz alantoinę.

Tę drugą substancję już opisywałam w innym poście (link tutaj), ma ona bowiem właściwości kojące, ułatwia gojenie i regenerację tej popękanej, suchej skóry, a także działa przeciwzapalnie. Drugi ważny składnik to gliceryna, która jest silnie higroskopijna (pochłania wodę z otoczenia). Powoduje to nawilżenie naszych dłoni. Dodatkowo, tworzy ona taką ochronną otoczkę dookoła naszych dłoni co zapobiega parowaniu z nich wody. Te dwa składniki zdecydowanie przemawiają za kupnem tego produktu, efekty czuje się od razu, dłonie mniej pieką i są milsze w dotyku.







Z uwagi na to, że ten krem jest tak silnie nawilżający polecam go głównie do stosowania w zimie, natomiast w okresie letnim i wiosennym skłaniam się ku lżejszym produktom aby nie zamęczyć naszych dłoni.

Pozdrawiam Was bardzo gorąco!

TEST-Marion, odżywka do włosów z olejkiem arganowym

Witam Was serdecznie!

Chciałabym Wam krótko przedstawić pewien produkt, który ostatnio kupiłam i zaczynam testować.
Jest to odżywka do włosów z olejkiem arganowym firmy Marion. Można ją stosować do wszystkich typów włosów, a szczególnie tych suchych i zniszczonych, a dlaczego akurat do takich o tym zaraz... :)


Jest to produkt, który nakładamy na suche, podsuszone lub mokre włosy bez spłukiwania. Ja nakładam go od razu po umyciu, a przed czesaniem, ponieważ odżywka ta (co już zdążyłam zauważyć) pomaga bardzo przy rozczesywaniu niesfornych włosów. Ma bardzo przyjemny zapach, aż chce się go non stop wąchać, ale nie utrzymuje się on długo na włosach. 
Odżywka ta ma nam zregenerować włosy na zewnątrz i wewnątrz, nadać im miękkość i elastyczność, zapobiec ich puszeniu się, nawilżyć (co jest szczególnie ważne teraz w lecie kiedy włosy są przesuszone przez gorące powietrze), a także nadać im połysk. 

Większość tych efektów uzyskamy dzięki zawartemu w odżywce olejkowi arganowemu, zwanemu także, nie bez powodu, "eliksirem młodości". Zawiera on witaminę E oraz nienasycone kwasy tłuszczowe omega. Wpływa regenerująco, odżywczo i ochronnie na włosy, ale stosować go można także na twarz (zapobiega zmianom skórnym, trądzikowi, zmarszczkom), na paznokcie (zmieszany z sokiem z cytryny odżywia płytkę paznokcia).











Planuję kupić sobie taki sam w sobie olej arganowy i zacząć go stosować na wszystko, gdyż słyszałam, że naprawdę działa cuda. Póki co zobaczymy jak sprawdzi się w tej odżywce, ponieważ poza nim nie na w jej składzie nic ciekawego.

Taka odżywka kosztuje w drogeriach około 7 zł, a taki czysty olej arganowy może kosztować w granicach 30-40 zł, ale może się w najbliższym czasie skusze to na pewno Was poinformuję :)

Póki co to tyle, mam nadzieję, ze przekonałam Was do olejku arganowego :) Odżywkę będę dalej testować, zobaczymy czy da jakieś efekty na włosach.

ZAKUPOWY SZAŁ-okulary, lakiery, żel do golenia, kolczyki

Moi kochani!

Kilka dni temu "napadłam" na kilka sklepów, jako że mamy wakacje i większość kobiet wtedy stwierdza, że ona potrzebuje miliona nowych kolczyków, kolejnych okularów, a jej wymarzonym lakierem do paznokci na ten sezon będzie XYZ. Ze mną jest dokładnie tak samo, nigdy nie mam niczego za wiele :)
Dlatego wybrałam się do centrum handlowego i zrobiłam małe zakupy:


Każda rzecz kupiona w innym sklepie, dlatego teraz krótko opisze Wam co, gdzie i za ile kupiłam i co o tych produktach sądzę :)
No to jedziemy:
Rossman, 6,99 zł
Jest to żel do golenia, który zastępuje nam typową piankę. Pachnie cudownie, brzoskwiniowo. Nie testowałam go jeszcze, ale wkrótce zamierzam, ponieważ słyszałam, że nie podrażnia, nie powoduje tego, że się zacinamy, a także dodatkowo nawilża skórę. Można go stosować na nogi oraz okolice ramion i bikini, przy goleniu na mokro.

Po lewej: Rossman, 5,59 zł. Po prawej: Natura, 7,99 zł
Kolejnym moim zakupem był dwa lakiery do paznokci. Jeden w kolorze malinowo-brzoskwiniowym z Miss Sporty numerek 343. Drugi lakier to firma My secret (we wcześniejszym poście pisałam, że chcę tę firmę przetestować) i jest to feather nail art, numerek 186. Nie malowałam jeszcze paznokci tymi lakierami, ale bardzo cenię sobie firmę Miss Sporty szczególnie za świetne tusze do rzęs, więc na pewno w najbliższych dniach przetestuję te lakiery i umieszczę jakieś zdjęcia na blogu :)

Reserved, 6,99 zł
Te okulary przeciwsłoneczne upolowałam na mega promocji w Reserved. Niestety, nie wiem jaka to firma, bo gdzie wyrzuciłam metkę od nich. Są bardzo wygodne, nie spadają, nie zsuwają się z nosa. Nie wiem też ile kosztowały na początku, ale ja wygrzebałam je z kosza przy kasie i kupiłam za jedyne 6,99 zł :)

Reserved, 6,99 zł
Kolczyki, które tu widzicie też kupiłam na wyprzedaży w Reserved. Ja osobiście uwielbiam każdą biżuterię, która się świeci, więc był to zestaw idealny dla mnie, kolczyki pięknie wyglądają na jednym uchu obok siebie kiedy ktoś ma np. dwie dziurki w jednym uchu.

I am, 34,90 zł
Za te kolczyki zapłaciłam już niestety pełną cenę, ale jestem z nich bardzo zadowolona. Pasują do wielu rzeczy, są bardzo eleganckie, a takie lubię. Można je nosić do każdej fryzury, są widoczne i przy spiętych i przy rozpuszczonych włosach.


To by było na tyle z mojego sprawozdania z ostatnich zakupów, poszukajcie, może gdzieś traficie jeszcze na te promocje, które przedstawiłam.

Miłego dnia!



POZYTYW-See l'eau eye care cosmetics, żel do powiek i pod oczy

Moi drodzy!

Dziś przedstawię Wam żel do powiek i pod oczy firmy See l'eau. Ten produkt powinien się nawet zaliczać do MEGA POZYTYWÓW, zwłaszcza dla osób, które spędzają dużo czasu przed komputerem, którym puchną oczy przez alergię, które noszą szkła kontaktowe. Można go również stosować jako bazę pod makijaż. Tego akurat nie stosowałam nigdy, ale zamierzam w najbliższym czasie wypróbować czy po aplikacji tego żelu makijaż będzie dłużej się trzymał i dam Wam znać.



Ja ten żel dostałam w sklepie ze szkłami kontaktowymi w gratisie, ale na stronie (link tutaj) można go kupić za 14 zł. 

Produkt ten sprawdza się idealnie w każdej sytuacji, i przy podrażnionych powiekach i przy zwykłym, codziennym stosowaniu. Ja niestety jestem uczulona na pyłki traw i bardzo dokuczają mi one jeśli chodzi o oczy. Noszę także soczewki i posmarowanie powiek tym żelem przynosi mi natychmiastową ulgę, żel ten absolutnie nie uczula, działa kojąco. Czujemy aż takie ciepło na powiekach kiedy krem się wchłania. Niweluje to opuchliznę, pieczenie, swędzenie i podrażnienia wszelkiego rodzaju.


Myślę, że produkt ten można także stosować codziennie, zapobiegawczo aby nawilżyć delikatną skórę wokół oczu, odżywić nasz wygląd abyśmy nie wyglądali na zmęczonych, tym samym przynosząc ulgę naszym oczom.

Skład tego kosmetyku jest rewelacyjny, gdyż zawiera m.in. wyciąg z ziela świetlika, który działa antyalergicznie i przeciwzapalnie. Kolejnym ważnym składnikiem jest prowitamina B5, która ma działanie przede wszystkim nawilżające naszą skórę. Wyciąg z zielonej herbaty, który również się tu znajduje, eliminuje wolne rodniki odpowiedzialne za proces starzenia się komórek skóry.

Żel nie zawiera sztucznych barwników i konserwantów, a także parabenów. Te ostatnie są grupą konserwantów mające na celu zakonserwowanie produktu, aby nie wkradły się tam drobnoustroje. Jednak wiele badań potwierdza ich szkodliwe działanie na ludzi takie jak np. możliwość wywołania raka piersi.

Dlatego wystrzegajmy się kosmetyków i produktów spożywczych (tak, tam również znajdziemy parabeny), w których składzie znajdują się substancje takie jak: methylparaben, ethylparaben, isopropylparaben, propylparaben, butylparaben, benzylparaben, glutaraldehyde, phenol, benzetonium chloride. Są to parabeny, które mogą nam zaszkodzić. Nie da się wyeliminować ich całkowicie z naszego życia, gdyż obecne są jako konserwanty w wielu produktach, ale możemy ograniczyć ich działanie poprzez uważne studiowanie składu produktów.

Jeszcze raz chciałam serdecznie polecić ten żel pod oczy i do powiek, gdyż nie jest drogi, a czyni cuda i bardzo ułatwia nam życie zwłaszcza w okresie wakacyjnym, w którym się właśnie znajdujemy, kiedy przebywamy dużo na słońcu, w słonej wodzie i skóra wokół oczu  się wysusza.

Słonecznych wakacji!

TEST-My secret, Lash and brow repair

Witajcie moi kochani!

Kilka dni temu wpadłam w szał kupowania i dorwałam na promocji w Naturze odżywkę do rzęs i brwi firmy My secret. Nie za bardzo znam tę markę, jednak skusiłam się na ten produkt, bo w końcu aby poznać firmę trzeba przetestować jej kosmetyki :)
Uważam, że taką odżywkę powinna posiadać każda kobieta, ponieważ myślę, że każda z nas marzy o pięknych, długich, gęstych rzęsach a to powinna zapewnić nam właśnie kuracja taką odżywką.


Produkt ten zawiera witaminy oraz keratynę, która wbudowuje się w nasze rzęsy i brwi co pozwala na regenerację słabych, zniszczonych włosków i zapobiega ich wypadaniu.

Użyłam tej odżywki może z trzy razy, więc na razie dużo nie mogę o niej powiedzieć. Chcę tylko zaznaczyć, że maluje nią tylko rzęsy żeby je odbudować, ponieważ są zniszczone po długotrwałym i ciągłym stosowaniu tuszu. Brwi są u mnie w porządku, gęste, czarne i dlatego nie uważam, że powinny zostać odżywione. 

Odżywkę nakładamy najlepiej na noc, gdyż wtedy nie zmyjemy jej choćby przypadkiem i będzie ona długo działać. Jej zapach trochę nie przypadł mi do gustu, pachnie ona strasznie sterylnie ale być może to znaczy, że będzie faktycznie te rzęsy leczyć. Nie do końca też można być pewnym tego czy już jest na rzęsach czy jakiegoś ich fragmentu nie pominęliśmy, ponieważ odżywka jest bezbarwna, ale myślę, że to aż taki problem nie jest, w końcu jeśli umiemy posługiwać się tuszem do rzęs to i z tym damy sobie radę! :) Odżywkę bowiem aplikuje się takim pędzelkiem jaki znajdziemy w tuszach do rzęs:


Zamierzam zamieścić post mówiący więcej o działaniu tego produktu, ale najpierw daję sobie chwile na przetestowanie go i zastanowienie się czy jest POZYTYWEM czy może NEGATYWEM.


NEGATYW-Lirene, puder kryjący w kremie

Witajcie moi drodzy!

Tym razem produkt, który zdecydowanie uważam za swoją porażkę zakupową.
Potrzebowałam na szybko podkładu, a tego, którego normalnie używam akurat nie było w sklepie. Znalazłam więc inny podkład, a właściwie puder kryjący w kremie z firmy Lirene.



Jego chyba jedyną zaletą okazała się cena. Kosztuje on około 12 zł i myślę, że mogłam się spodziewać takiej jakości jeśli widzę tak niską cenę i tak długi skład! Jak na fluid jest tam bardzo dużo napchanych składników, które właściwie wcale nie pomagają, ja przynajmniej nie zauważyłam żadnych pozytywnych efektów. Być może tak zadziałał na moją cerę, która jest raczej mieszana, a trochę nawet może podatna na przetłuszczenia i różnorodne wypryski.

Z tego powodu wybrałam puder kryjący, aby móc w razie czego zamaskować co tam trzeba. Niestety, konsystencja fluidu jest strasznie rzadka i nie kryje on tak dobrze jak się spodziewałam. Jedyne co to może jego ładny zapach mi się spodobał. Jest jeszcze jedna rzecz, która moim zdaniem przemawia za odstawieniem tego produktu na półkę (tak też zrobiłam, po kilku użyciach kupiłam swój stary podkład, a ten leży niewykorzystany), a mianowicie wystarczy godzina, może dwie od nałożenia podkładu na twarz i zaczyna się ona świecić. Te wszystkie mankamenty sprawiają, że już nie sięgnę nigy po ten puder w kremie, chyba że w jakiejś sytuacji kryzysowej.

Tu możecie zobaczyć konsystencję fluidu oraz to jak prezentuje się na mojej dłoni:


Ja ze swojej strony nie polecam, lepiej wydać 20 zł więcej na produkt wg mnie lepszej jakości. Możliwe, że akurat na mojej skórze tak się to prezentowało i na twarzy kogoś innego będzie wyglądał ten puder w kremie świetnie, ale mnie zdecydowanie nie zachwycił.

POZYTYW-Ziaja, sopot sun

Witajcie kochani!

Bardzo chciałam żeby pierwszy post był związany z latem i z tym, czego my i nasza skóra potrzebujemy w okresie wakacji. Zapewne większość z Was spędza te miesiące leżąc na słońcu, opalając się. Ja sama wprost uwielbiam to robić!
Może się jednak zdarzyć tak, zwłaszcza w pierwszych dniach opalania, że nasza skóra jest lekko nawet podrażniona, czerwona, piecze nas. Może to prowadzić do złuszczania się naskórka, czyli do "schodzenia skóry", czego na pewno wolelibyśmy uniknąć. W końcu spędzamy na słońcu tyle czasu po to żeby być ładnie opalonym :)

Aby pomóc naszej skórze po opalaniu polecam Wam bardzo serdecznie łagodzący żel po opalaniu z firmy Ziaja.

 

Wystarczy po opalaniu posmarować się nim i poczekać dosłownie chwilę aż się wchłonie. Efekt jest praktycznie natychmiastowy! Odczuwamy ulgę, aż czujemy to, że nasza skóra została właśnie głęboko nawilżona.
Alantoina występująca w tym żelu koi nasz ból i przyspiesza regenerację naszej skóry, a także nawilża ją.

Kosmetyk jest na bazie wody, widnieje ona jako pierwsza w składzie. Drugi pod względem ilości w żelu jest panthenol, czyli prowitamina B5, który jest substancją silnie higroskopijną (pochłania wodę z otoczenia) przez co ma również działanie nawilżające. Następnie mamy emulgator niezbędny do powstania emulsji żelu, później konserwanty i niestety dopiero później mamy alantoinę oraz wapń (reklamowane na opakowaniu jako główne składniki).









Serdecznie polecam ten kosmetyk, mogę na swoim przykładzie powiedzieć, że jest genialny i szybko koi podrażnioną skórę, co sprawia, że na czas wakacji i opalania można się nawet pokusić o odstawienie balsamu-ten żel doskonale nam go zastąpi.

Produkt nie jest drogi, a jest niesamowicie wydajny. Taka tubka 200ml spokojnie wystarcza na co najmniej 2 tygodnie dla dwóch osób przy stosowaniu codziennym.
Kupić go można w wielu drogeriach takich jak Rossman czy Natura, a kosztuje ok. 8 zł, więc wydatek nie jest duży, a nasza skóra na pewno nam za niego podziękuje :)

Witajcie!

Witajcie serdecznie!

Blog ten poświęcony będzie głównie kosmetykom. Będę opisywać te, które się na mnie sprawdziły oraz te, które stanowczo odradzam oraz takie, które dopiero testuję.
Oprócz tego myślę, że raz na jakiś czas będę wrzucać jakieś posty dotyczące np. malowania paznokci, dbania o nie, dbania o włosy. Dodatkowo urozmaicę te posty takimi, w których np. pokażę Wam co mam normalnie w kosmetyczce, czego używam na co dzień itd.

Ogólnie będziecie mogli tutaj znaleźć posty w kilku kategoriach:
1. POZYTYW-tutaj będę opisywać kosmetyki, które Wam polecam i takie, które się bardzo dobrze sprawdzają.
2. NEGATYW-tutaj znajdziecie opisy preparatów, kosmetyków itd., które mnie nie zachwyciły lub o których sądzę, że nie są warte kupna.
3. TEST-w tej kategorii znajdą się posty o kosmetykach, które aktualnie testuję i moje przemyślenia na ich temat.
4. ZAKUPOWY SZAŁ-tu będziecie mogli przeczytać o rzeczach (niekoniecznie tylko kosmetykach), które zakupiłam w ostatnim czasie.
5. Z ŻYCIA CODZIENNEGO-te posty będą dotyczyły właśnie tego czego używam codziennie, w jaki sposób, co noszę zawsze ze sobą itd.
6. PROJEKT DENKO-tu znajdziecie opis produktów, które wykończyłam i krótki opis co o nich sądzę i jak mi się sprawdzały.
7. ULUBIEŃCY-każdego miesiąca postaram się pisać o ulubionych kosmetykach ostatnich 30 dni.
8. WASZE-oprócz tego jeśli jest coś, o czym chcielibyście przeczytać to piszcie w komentarzach lub na maila, a ja się przygotuję i zrobię o tym post.

Mam nadzieję, że blog się spodoba i ułatwi życie i decyzję dotyczące wyboru kosmetyków wielu z Was.

ZAPRASZAM!