poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Ulubieńcy-kwiecień 2015

Siemanko! <3

Przyszedł czas na ulubieńców kwietnia :) W minionym miesiącu z nowych produktów bardzo polubiłam cztery produkty, trzy z kolorówki i jedna z pielęgnacji. Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam do obejrzenia ulubieńców na YouTube:


Tak prezentują się kwietniowi ulubieńcy:

Zacznę może od jednej jedynej rzeczy do pielęgnacji :)
Kiedy kupiłam ten krem-żel do mycia twarzy z Kolastyny nie byłam do niego przekonana. Zawsze do demakijażu twarzy użwałam żeli i past typu Garnier Czysta Skóra 3w1 (kilk), które wysuszały skórę. Teraz postanowiłam postawić bardziej na jej nawilżenie i nie żałuję. Produkt ma konsystencję kremu i myjąc nim twarz nie ma się wrażenia, że cokolwiek zmywa. Jednak po przemyciu twarzy wodą jest ona czysta, nawilżona, gładka i przyjemna w dotyku. Dobrze zmywa podkład, a do tego pozostawia takie przyjemne uczucie na twarzy, produkt na prawdę warty polecenia dla osób szukających nawilżającego działania.

Pomadka rumiankowa z Alterry co prawda ma swoje plusy i minusy.  Jednak plusy przeważyły, ponieważ znalazła się ona w ulubieńcach. W okresie wiosny i lata nie potrzebuję tak dużego nawilżenia ust jak np w zimię, więc odstawiłam mój ukochany Carmex i używam tej pomadki. Daje mniejsze nawilżenie niż Carmex ale utrzymuje się ono równie długo. Jeśli ktoś nie ma bardzo suchych i popękanych ust i sprawdzi się ona świetnie. Jedyne co mi w niej przeszkadza to smak i zapach, ale to jest akurat kwestia indywidualna :)

Paletkę 6 cieni z The Color Workshop mam już długo ale dopiero niedawno odkryłam ją na nowo. Można ją włożyć do większej palety jaką widzicie na zdjęciu, zmieści się tam też np malutki pędzelek. Cienie te praktycznie przez cały kwiecień gosciły na moich powiekach. Z racji tego, że dużo jeździłam po Polsce jej wielkość była idealna do podróżowania. Cienie mają dobrą pigmentację, utrzymują się dość długo. Mam kilka tych paletek więc jeśli jesteście zainteresowani to mogę zrobić o nich wszystkich post :)

Na rozświetlacz Diamond Illuminator z Wibo długo się czaiłam i w końcu dopadłam ostatnią sztukę na półce w Rossmanie. Jest po prostu przepiękny, mieni się w odcieniach złota, nie jest to ani trochę perłowy, mocny rozświetlacz. Odcień wtapia się ładnie w moją karnację i wygląda naturalnie. Utrzymuje się nawet cały dzień bez przypudrowywania twarzy w ciągu dnia.



Mieliście jakiś z tych produktów? Co Wy najbardziej polubiliście w kwietniu?
Piszcie! :*

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 23 kwietnia 2015

Dlaczego warto czytać skład kosmetyków i jak to robić?

Siemka!

Dzisiaj mam dla Was post, którego dopełnieniem jest film na kanale na YouTube, ponieważ postanowiłam, że ciekawiej będzie o tym opowiedzieć niż pisać strasznie długi post.

Mianowicie chciałabym opowiedzieć Wam dlaczego warto czytać składy kosmetyków, a także jak to robić. Na przykładzie jednego produktu pokażę Wam jak różni się informacja podana przez producenta na etykiecie od realnego składu produktu, a często różnica jest ogromna.

Jak czytać skład kosmetyków?
Znajduje się on zazwyczaj z tyłu opakowania, oznaczony "INCI". Znajdziemy tam wypisane wszystkie składniki w kolejności w jakiej zostały użyte w największej ilości. I tak pierwszego składnika będzie w kosmetyku najwięcej, a im bliżej końca tym mniej produktu. Składniki wypisane za "parfum" znajdują się już w baaardzo małej ilości, prawie w ogóle nie mają okazji zadziałać.
Jeśli chciecie wiedzieć co oznacza każda substancja polecam poszperać w internecie, znajdziecie wiele stron ze słowniczkami INCI, np: klik oraz klik.

Na podstawie olejku nawilżającego z oliwą z oliwek z Avon postanowiłam pokazać Wam jak badzo skład różni się od informacji podanych na etykiecie.

Nie chcę żeby zabrzmiało to tak, jakbym wybrała ten produkt, żeby powiedzieć jaki to ma zły skład. On nie jest zły, tylko nie do końca adekwatny do informacji na etykiecie. Wiele producentów stosuje taką metodę abyśmy skusili się na ich produkty.
Ja ten olejek bardzo lubię używać na końcówki włosów, fajnie je nawilża, po użyciu są one miękkie, sypkie, gładkie.

Jak widać etykieta sugeruje nam, że nawilżenie i dobry efekt na włosach będzie nam dawać oliwa z oliwek. Jak jest w rzeczywistości? No niestety już nie tak dobrze :( Nawilżenie dają nam nieco inne składniki, a oliwa z oliwek? Jest tam w ogóle? Po odpowiedzi na te pytania zapraszam do filmu:



Mam nadzieję, że choć trochę zaciekawiłam Was składami kosmetyków i tym, że czasami dobrze je czytać aby wiedzieć co używamy i co w jaki sposób może na nas zadziałać,

A Wy zwracacie uwagę na skład kosmetyków?

Buziaki :*

P.S. Byłabym niezmiernie wdzięczna jeśli weszlibyście w ten post i kliknęli w linki w nim i napisali o tym w komentarzu, dzięki temu może uda mi się nawiązać współpracę z pewną firmą :) Dla Was to chwilka a dla mnie to wiele wiele znaczy :) Z góry dziękuję! :*

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

wtorek, 21 kwietnia 2015

Kilka ciekawych rzeczy z Sheinside!

Wiajcie!

Dzisiaj post trochę modowy :)
Chciałabym pokazać Wam kilka ciekawych rzeczy, które możecie kupić w sklepie internetowym Sheinside :) Są one moim zdaniem idealne na nadchodzącą wiosnę i jesień :)
Jeśli Wam się spodobają polecam spojrzeć na linki, znajdziecie tam wszystkie niezbędne informacje.
Będę niezmiernie wdzięczna jeśli to zrobicie, umożliwi mi to współpracę z tą firmą, a dzięki temu będę  mogła częściej pokazywać Wam ich ciekawe ubrania, outfity i lookboki :)

Oto i one:
LINK DO PRODUKTU





















LINK DO PRODUKTU





















LINK DO PRODUKTU





















LINK DO PRODUKTU




















LINK DO PRODUKTU





















LINK DO PRODUKTU




















LINK DO PRODUKTU




















LINK DO PRODUKTU




















LINK DO PRODUKTU























Myślę, że z tych rzeczy dałoby się ułożyć kilka ciekawych, kobiecych stylizacji.
Która rzecz podoba się Wam najbardziej? :)

Piszcie!


Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 16 kwietnia 2015

SERIA LAKIERÓW GRANITE SAND Z WIBO-krótka recenzja

Witajcie w kolejnym poście!

Jak minął Wam tydzień? Mój był zapracowany po powrocie na uczelnię po przerwie świątecznej :)
Jeśli chodzi o sprawy YouTube'owe to pojawiły się dwa nowe filmy, a mianowicie "Get read with me" z kolorowym, wiosennym makijażem,
a także pierwszy na kanale vlog z Krakowa :) Serdecznie zapraszam do obejrzenia :)

Dzisiejszy post jednak będzie o serii lakierów z Wibo, która nazywa się Granite Sand i obejmuje 5 odcieni ślicznych, piaskowych lakierów w odcieniach neutralnych o wykończeniu granitowym. Posiadam 3 z 5 tych odcieni i chciałabym Wam o nich dzisiaj opowiedzieć, bo bardzo je polubiłam. Nie mam wszystkich odcieni, ponieważ według mnie 3 z nich są bardzo zbliżone kolorystcznie, więc póki co kupiłam 3 najbardziej różniące się od siebie kolory.

Od lewej:
nr 1, nr 5, nr 3

Lakiery znajdują się w ładnej, prostokątnej buteleczce, której kształt wyróżnia się na półce drogeryjnej spośród innych lakierów. Szata graficzna jest skromna aczkolwiek zawiera wszystkie niezbędne informacje. Jedynym co mi przeszkadza, to żeby dokładnie i szczelnie zakręcić buteleczkę zakrętka nie wygląda jak na zdjęciu ale jest jakby prostopadle do drugiej części. Jednak jeśli zostawimy ją tak jak widzicie to lakier też się nie wylewa, więc nie wiem czy to ma tak być czy trzeba zakręcić to jednak mocniej.

Kolory prezentują się następująco:

Producent mówi:
"Strukturalny lakier do paznokci o piaskowej fakturze granitu. Niepowtarzalna konsystencja nadaje efekt piaskowego manicure pokrytego granitem. Kolorystyka 5 barw jest pochodną ukierunkowania trendów na bycie bliżej natury, z dala od zgiełku i huku modernistycznego świata. Granitowy manikiur długo utrzymuje się na płytce paznokcia. Tworzy bardzo oryginalną fakturę czyniąc paznokcie wyjątkowymi na każdą okazję."

Aplikacja tych lakierów jest dziecinnie prosta, pędzelek idealnie rozprowadza lakier. Do uzyskania ładnego efektu wystarczą dwie cienkie warstwy. Lakier zaskakująco szybko wysycha, a kolor jest identyczny z tym w buteleczce. W odcuciu przez pierwszy dzień noszenia jest "drapiący", później chyba nieco się ściera (nie jest to w ogóle widoczne) i już nie musimy się bać, że np. potargamy sobie rajstopy. Trwałość jest świetna, lakiery trzymają się na paznokciach ponad tydzień bez żadnych odprysków i wyglądają identycznie jak po pomalowaniu.

Tak prezentują się one na paznokciach:


Podsumowując:
PLUSY:
-aplikacja
-trwałość
-kolor adekwatny do tego w buteleczce
-oryginalny wygląd
MINUSY:
-opakowanie (?)



Jak widzicie bardzo polubiłam te lakiery za oryginalność, trwałość i za to, że wyglądają pięknie zarówno na długich jak i krótkich paznokciach (co sami możecie zobaczyć na zdjęciach). Jeśli ciekawi Was reszta odcieni z tej serii to zapraszam tutaj.

Miałyście kiedyś lakiery z tej serii? A może lubicie inne lakiery Wibo? Piszcie! :)

P.S. Zapraszam też do zadawania pytań na Asku i śledzenia mnie na Twitterze :) Będzie mi bardzo miło :D


Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 9 kwietnia 2015

PROJEKT DENKO #6

Hej wszystkim!

Mam nadzieję, ze ten tydzień mija Wam miło i przyjemnie :)
Tymczasem ja zapraszam Was na najnowszy projekt denko, ponieważ zużyte kosmetyki już zalegają w moim mieszaniu od pewnego czasu.

Przy okazji zapraszam do obejrzenia projektu denko na YouTube:



A jeśli chodzi o zużyte produkty to tu znajdują się wszystkie:

Trochę tego jest, więc lecimy po kolei :)

Szampon Batiste jest od dłuższego czasu moim ulubieńcem, zwłaszcza ten zaoach cherry. Świetnie odświeża włosy i unosi je i nasady. Idealne rozwiązanie na szybkie doprowadzenie fryzury do ładu :)

Szampon do włosów normalnych z pokrzywą zwyczajną z Green Prahmacy (klik) też bardzo polubiłam, szczególnie za skład. Nie ma w nim parabenów, a SLS zamieniony jest na SMS, czyli jego lżej działający zamiennik. Co prawda podczas mycia włosy wydają się tępe w dotyku ale po umyciu są miękkie i odżywione.







Z Isany miałam kilka produktów do depilacji, a ten aloesowy żel bardzo polubiłam. Szczególnie lubię w nim to, że pozostawia skórę miłą i bez podrażnień a to wszystko za sprawą aloesu jaki znajduje się w składzie. Co prawda moim faworytem jest brzoskwiniowy żel, ale ten też jest całkiem w porządku.

Dalej są dwa produkty z serii czerwone owoce z Yves Rocher czyli żel pod prysznic i żel peelingujący (klik) Oba mają bardzo ładny zapach, ten pierwszy dodatkowo fajnie się pienił i mył. Peeling miał drobne drobinki chyba z pestek kiwi, które bardzo delikatnie peelingował skórę.

I teraz dwie rzeczy do ciała :) Pierwszą jest mus do ciała TuttiFrutti z Farmony o zapachu brzoskwini i mango. Piękny zapach, który mnie urzekł, a do tego miłe nawilżenie chociaż niebyt mocne. Z suchą skórą podczas zimy produkt ten sobie nie radził, ale na wiosnę i lato będzie jak znalazł :)

Body scrub vanilla&argan (klik) z Biedronki ma jeden duży plus i jeden duży minus. Lubiłam w nim to, że mocno złuszczał dzięki dużym drobinkom. Jednak zapach był tak duszący, sztuczny i mocny, że używanie tego, właściwie dobrego, produktu nie było ani trochę miłe :(

Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy udało mi się zużyć krem ulga dla wrażliwej skóry z Ziai (klik), który był ze mną dobrych kilka miesięcy. Fajnie sprawdzał się pod makijaż, szybko się wchłaniał i dodatkowo miał filtr UV. Nawilżenie utrzymywało się dość długo co pomogło mojej twarzy przeżyć zimowe mrozy :)

Tonik z Iwostinu Puritin powinniście dobrze znać jeśli czytacie tego blog nieco dłużej. Jeden z moich ulubieńców, bardzo fajnie odświeża i koi skórę twarzy. Nie wyobrażam sobie bez niego demkaijażu ani poranka bez przetarcia nim twarzy. Kolejne opakowanie już stoi w łazience.




Kilka małych opakowań, na początek dwie maseczki z Ziai: oliwkowa maska kaolinowa z cynkiem oczyszczająco-kojąca oraz regenerująca (klik). Ta pierwsza fajnie oczyszcza bez efektu wysychania na twarzy i niemiłego uczucia. Co do maski regenerującej ma śliczny, czekoladowy zapach i fajnie odświeża twarz i wyrównuje jej koloryt.

Kwa kremy są z Yves Rocher jest to Anti-age global oraz Elixir 7.9. Oba używałam pod oczy i sprawdziły się fajnie, Elixir nieco lepiej bo po nałożeniu skóra sprawiała wrażenie rozjaśnionej i wyrównanej.




Tutaj nic szczególnego, rzeczy, które można znaleźć w każdym moim denku czyli dwa opakowania po płatkach kosmetycznych oraz pastę do zębów z Blend-a-med 3D white, która miała ożeźwiający smak.

I na koniec mydło do rąk z Isany o zapachu bzu i orchidei, które miało ładny zapach ale bardzo delikatny, ja jednak wolę mocniejsze. Dość dobrze radziło sobie z podkładem, więc użważam je za dobre :)

Ostatnim produktem jest coś o czym nie wiem do końca co myśleć. Są to skarpetki złuszczająco-regenerujące z Diazo. Miałam co do nich duże oczekiwania i jestem zawiedziona, ale nie mówię, że produkt jest zły bo mam wrażenie, ze ja też mogłam tego nie ogarnąć i zrobić coś nei tak przez co nie uzyskałam fajnego efektu. Produkt ten składa się z dwóch części: skarpetek nasączonych preparatem złuszczającym oraz maski, którą nakładamy póżniej aby zregenerować złuszczony naskórek. U mnie nic się nie złuszczało, jedynie stopy były lekko nawilżone po użyciu tej drugiej części.


I to już koniec! Dajcie znać czy mieliście któryś z tych produktów i jak się u Was sprawdził :)

A ja zapraszam Was jeszcze na mojego nowo założonego Twittera oraz Aska :)

Buziaki! :*

P.S. Na kanale na YouTube pojawił się też mój pierwszy vlog z wyjazdu do Krakowa, serdecznie Was zapraszam do obejrzenia:



Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 2 kwietnia 2015

POZYTYW-Regenerun regeneracyjne serum do rzęs

Hejka!

Prawie 4 miesiące temu zapowiadałam Wam test Regenerum regeneracyjnego serum do rzęs, o czym możecie przeczytać tutaj :) Dzisiaj przyszedł czas na podsumowanie produktu i efektów jakie daje, więc serdecznie zapraszam :)


Regenerum otrzymujemy w podłużnym, częściowo przezroczystym opakowaniu odkręcanym z dwóch stron. Po jednej stronie znajduje się cieniutki pędzelek do malowania kreski tuż przy linii rzęs na dórnej powiece, a po drugiej stronie jest aplikator podobny do tego z tuszów do rzęs, którym nakładamy serum na całą długość rzęs. Opakowanie jest solidnie wykonane i wygodne w użyciu.

Do do działania...

Producent obiecuje:
-wydłużenie rzęs
-wzmocnienie
-zagęszczenie
-przyspieszenie wzrostu
-ograniczenie wypadania


Część z tych obietnic się spełniła, a kilku nie zaobserwowałam na moich rzęsach, ale po kolei. Wydłużenia jako takiego nie było, chociaż rzęsy na lewej powiece zawsze miałam na środku krótsze i słabsze niż na prawej i po stosowaniu tego serum w miarę się one na obu powiekach wyrównały, także można powiedzieć, że ten produkt je wydłużył i przyspieszył wzrost. Czy rzęsy są wzmocnione tego bym nie powiedziała, dalej mają taką samą elastyczność i wypadają tak smao częso jak kiedyś. Natomiast zagęszczenie to moim zdaniem najlepszy efekt jaki uzyskałam. Rzesy sały się gęstsze, a także bardziej widoczne przy wewnętrznym kąciku oka.

Tutaj widać zdjęcia przed i po stosowaniu tego produktu, sami oceńcie:

Przed
Po
Przed
Po

Podsumowując:
PLUSY:
-opakowanie
-wydłużenie rzęs
-zagęszczenie rzęs
-łatwa i przyjemna aplikacja
MINUSY:
-brak wzmocnienia
-wydłużenie nie było duże

Mieliście to serum albo inne produkty tej firmy? Jestem ciekawa jak się sprawdziły :)


Zapraszam Was także do obejrzenia najnowszego filmu na kanale o moich ulubionych wiosennych docieniach szminek:

oraz chciałam zaprosić Was na mojego Twittera aby być ze wszystkim na bierząco :)

Korzystając z okazji życzę Wam wszystkim radosnych Świąt Wielkanocnych, dużo miłości, samych pięknych chwil w życiu oraz abyście czerpali z niego 110% :)

Buziaki! :*


Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!