czwartek, 24 września 2015

Lush - maseczka oczyszczająca i peeling do ust

Siemka! <3

W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić Wam dwa produkty firmy Lush, które skradły moje serce. Będąc na wakacjach w Paryżu natknęłam się na ten sklep i po dłuższym czasie zastanowienia (był zbyt duży wybór) kupiłam maseczkę oczyszczjącą oraz peeling do ust. Pokochałam oba te produkty i dzisiaj Wam o nich opowiem.


Lush jest to firma produkująca w pełni naturalne, wegetariańskie kosmetyki wytwarzane ręcznie. W większości nie posiadają one konserwantów, a jedynie składniki pochodzenia naturalnego.
Pierwszą rzeczą jaką kupiłam jest maseczka oczyszczająca do twarzy i ciała Mask Of Magnaminty.

Patrząc na skład możemy potwierdzić, że znajdują się w nim same składniki naturalne, dlatego zalecałabym przechowywanie maseczki w lodówce aby zachowała na długo swoje właściwości. Z racji tego, że jest to produkt naturalny ma on dość krótką datę ważności. Sama jego konsystencja przypomina bardziej peeling niż maseczkę, ponieważ znajdziemy w niej wiele grubych drobinek. Zapach maseczki jest cudowny, miętowy a jej kolor zielonkawy.
Jeśli chodzi o działanie to także jest ono bez zarzutu. Nakłada się ją na twarz przyjemnie, ma do tego odpowiednią konsystencję. Trzymamy ją około 5-10 minut, w tym czasie maseczka nie zastyga. Ja trzymam ją czasami nawet koło 15 minut. Przy zmywaniu maseczki z twarzy drobinki przyjemnie ją peelingują, ale skóra pozostaje przyjemnie nawilżona i gładka. Jednak oczyszczenie, ktore jest jej głównym zadaniem także jest odczuwalne, a do tego przyjemne orzeźwienie. Oba te odczucia, a do tego nawilżenie i przyjemny zapach sprawiły, że bardzo polubiłam tę maseczkę.
Minusem na pewno jest dostępność, ponieważ w Polsce nie ma stacjonarnych sklepów Lush, możemy zamawiaż jedynie online. Problematyczna może być także cena, która jest nieco wysoka. Na stronie Lush za maseczkę zapłacimy bowiem 5,50 funta, ja w stacjonarnym sklepie w Paryżu dałam za nią 8,45 euro.

Drugą kupioną przeze mnie rzeczą jest cukrowy peeling do ust o zapachu gumy balonowej.
W składzie widzimy składniki naturalne oraz kilka konserwantów, jednak nie są one bardzo groźne czy mocne. Peeling ma konsystencję sypką, a zapach powali chyba każdego! :) Usta peelingowane są dość intensywnie i mocno, a po pozbyciu się nadmiaru produktu odczuwa się lekkie mrowienie. Przechodzi ono jednak po chwili, a na ustach nie ma ani jednej suchej skóki. Co prawda usta nie są nawilżone i trzeba na pewno użyć jakiegoś balsamu, jednak dla mnie nie jest to problem. Według mnie peeling nada się idealnie przed nałożeniem matowej pomadki, ponieważ możemy być pewni, że będzie na ustach wyglądała idealnie.
Tak jak w poprzednim przypadku minusami są dostępność i cena. Za taki słoiczek zapłacimy na stronie 5,50 funta, ja w sklepie stacjonarnym wydałam na ten peeling 9,45 euro.

Tak prezentują się dwa produkty firmy Lush, które kupiłam i nie żałuję ani jednego centa, którego na nie wydałam. Można zarzucać firmie, że ich produkty są drogie ale należy pamiętać, że są to produkty naturalne i płacimy tu za jakość i faktyczne działanie, które jest perfekcyjne.

A Wy używaliście kiedyś produktów Lush? Dajcie znać!

P.S. Jeśli jesteście ciekawi mojego wyjazdu do Paryża, podczas którego kupiłam te cudeńka to zapraszam na kanał na YouTube gdzie znajdują się vlogi z wakacji :)


Buziaki :*



Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 17 września 2015

Jak tanio zwiedzić Paryż?

Hejka!

Dzisiaj postanowiłam odbiec nieco od tematyki bloga i podzielić się z Wami kilkoma radami dotyczącymi taniego zwiedzania Paryża. Całkiem niedawno wybrałam się na tygodniowe wakacje do tego właśnie miasta i udało mi się to zrobić za całkiem niską kwotę nie rezgnując równocześnie z wygody. Jesteście ciekawi jak zwiedzić Paryż za około 1300 zł? Zapraszam do czytania!


DOJAZD
Z Polski do Paryża można dostać się na kilka sposobów. Najczęściej wybierane są loty tanimi liniami lotniczymi takimi jak Wizzair czy Ryanair. Jednak koszt biletu (o ile nie zarezerwujemy go wcześniej) jest dość wysoki, a do tego jesteśmy ograniczeni co do wielkości bagażu. Ja zdecydowałam się na podróż autokarem firmy Eurolines. Co prawda podróż trwa około 20h, ale możemy wziąć tak duży bagaż jak potrzebujemy. Autokary mają nowe i komfortowe, podczas podróży są częste postoje więc te 20h mija w miarę szybko. Końcowy przystanek jest na placu Concorde, a więc w ścisłym centrum Paryża. Lecąc samolotem musimy liczyć się z ponad godziną dojazdu busem z lotniska, za który dodatkowo płacimy.
Cena jaką zapłaciłam za przejazd w obie strony autokarem to 380 zł.


ZAKWATEROWANIE
Nad tą kwestią zastanawiałam się dość długo. Paryż jest sam w sobie drogim miastem, więc i hotelowe ceny są bardzo wygórowane. Chcąc jednak spędzić czas w dość przyzwoitych warunkach, a nie w byle jakim hostelu w niezbyt ciekawej dzielnicy postawiłam na wynajęcie mieszkania. Dla chętnych polecam stronę https://www.airbnb.pl/ na której ludzie wystawiają na wynajem swoje mieszkania, pokoje bądź domy. Znajdziemy tam właśnie te trzy typy zakwaterowania. Ja zdecydowałam się na wynajem całego miejsca jakim była kawalerka. Napisałam do osoby wynajmującej ją, że jestem zainteresowana i po dogadaniu szczegółów typu kim jestem i na ile przyjadę zrobiłam przelew i dostałam wszelkie potrzebne informacje jak adres, kody do mieszkania oraz kiedy ktoś będzie na mnie tam czekał aby odebrać klucze. Serwis działa świetnie i profesjonalnie, nie było żadnych problemów. Na miejscu odebrałam klucze i miałam do dyspozycji całe mieszkanie, dokładnie takie jak opisano na stronie. Jest to świetna opcja dla osób poszukujących taniego noclegu w dobrych warunkach.
Cena za całą kawalerkę wynosiła 800 zł, ale mieszkałam tam w dwie osoby, więc zapłaciłam 400 zł.


ZWIEDZANIE
Tutaj ceny zależą od tego co chcemy zwiedzić i ile mamy lat. Ja zwiedziłam większość najbardziej znanych miejsc (bazylika Sacre Coeur, muzeum sztuki nowoczesnej, muzeum d'Orsay, pałac inwalidów, wieżę Eiffla, katakumby, Luwr, centrum Popmidou, łuk triumfalny) i zapłaciłam za wejście do tylko dwóch z nich. Jak? Już tłumaczę. Jeśli mamy powyżej 26 roku życia to niestety musimy praktycznie wszędzie zapłacić (ceny wstępów są różne, zazwyczaj ok. 5 albo 8 euro) natomiast Paryż robi ukłon w stronę osób z Euopy pomiędzy 18 a 26 rokiem życia. Osoby spełniające te wymogi po ukazaniu dodowu odobistego lub paszportu mają wstęp za darmo. Czasami trzeba stać w kolejce do kasy aby po ukazaniu dokumentu dostać darmowy bilet, a czasami to dokument jest biletem i tylko pokazujemy go przy wejściu (tak np jest w Luwrze, można odpuścić sobie stanie w długiej kolejce!). Jako, że spełniałam te wymagania zapłaciłam jedynie za wejście do katakumb i na wieżę Eiffla, ponieważ tam nie akceptowali takiej zniżki.
W sumie za te dwa wejścia zapłaciłam 23 euro, a więc zaokrąglając około 100 zł.


WYŻYWIENIE
Wynajmując mieszkanie musimy (nie)stety zdać się na siebie i samodzielne zakupy. Mnie będąc w Paryżu prawie w zupełności wystarczała bagietka i sery na śniadanie, to samo w ciągu dnia podczas zwiedzania i wieczorem coś ciepłego i ugotowanego (mrożona pizza, makaron) oraz wino. Zakupy robiłam w pierwszym lepszym supermarkecie. Nie kupowałam rzeczy najtańszych ale też nie brałam rzeczy z najwyższej półki :) Trzeba jednak przyznać, że pod względem jedzenia (i nie tylko) Paryż jest miastem drogim. Dodatkowo przed wyjazdem kupiłam kilka serów francuskich jako prezenty dla rodziny.
Za całe zakupy spożywcze przez czas pobytu w Paryżu zapłaciłam około 400 zł,


Podliczając powyższe wydatki da się spokojnie zmieścić w kwocie 1300 zł za tygodniowe wakacje w Paryżu. Wiadomo, kwota ta może się różnić w zależności od osobistych upodobań i wydatków. Jeśli macie powyżej 26 lat musicie się liczyć z wydaniem dużej ilości pieniędzy na wstępy, jeśli kupujecie dużo pamiątek to też należy dopisać do "rachunku" :)
Celem tego postu jednak było pokazanie Wam, że za 1300 zł można spokonie pojechać do Paryża, mieszkać w super warunkach i korzystać z większości atrakcji jakie oferuje miasto.

Mam nadzieję, że moje rady Wam pomogły, jeśli Wy także jakieś macie to podzielcie się nimi w komentarzu, możecie pomóc innym :)

Dodatkowo jeśli chcielibyście zobaczyć co nie co z mojej wyprawy do Paryża to zapraszam na kilka vlogów, które już ukazały się na moim kanale na YouTube:







Jeśli macie ochotę wygrać mały upominek z Paryża ode mnie to zapraszam do konkursu na mojej stronie na facebooku, tutaj znajdziecie szczegóły ---> KLIK


Buziaki! :*



Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 10 września 2015

L'Oreal True Match-nowa formuła podkładu!

Witajcie!

Dzisiaj postanowiłam przedstawić Wam nową formułę dość znanego podkładu True Match od L'Oreal. Sama kiedyś go używałam i sobie chwaliłam za efekt jaki daje oraz za trwałość o czym możecie przecztać tutaj. Teraz producent wychodzi na przeciw wymaganiom kobiecej częsci społeczeństwa ulepszając starą formułę podkładu. Co jest ulepszone i czy faktycznie się sprawdza? Na pierwsze pytanie znajdziecie odpowiedź w tym poście, natomiast efekty możecie zobaczyć w filmie na YouTube z pierwszym wrażeniem tego podkładu. Dokładną recenzję napiszę na blogu po nieco dłuższym stosowaniu podkładu :)


Jakiś czas temu L'Oreal przysłało mi do testów podkład True Match w trzech odcieniach. Zacznając od samego opakowania jestem mile zaskoczona, wszystko jest niezwykle estetyczne i eleganckie. Zarówno na opakowaniu jak i dołączonych ulotkach znajdziemy wszelkie niezbędne informacje o produkcie. Możemy dowiedzieć się, że nowa formuła zawiera nowe pigmenty pomagające dopasować się odcieniowi podkładu do skóry, wiele olejków które wtapaiją się w skórę dając naturaly efekt oraz substancje nawilżające. Dodatkowo, co wydaje mi się być strzałem w dziesiątkę, dołączona jest tabela z opisem poszczególnych odcieni podkładu i karnacji, do których te odcienie się dopasowują. Jest to coś przydatnego, czego nie spotkałam wcześniej u żadnej innej marki.

Co do samego podkładu, znajdujemy go w pięknych, szklanych buteleczkach z opisanym ocieniem na zakrętce. Odcienie, które ja otrzymałam to 3D/3W Golden Beige (jasna karnacja, ciepłe tony), 4N Beige (średnia karnacja, neutralne tony) oraz 4D/4W Golden Natural (ciemna karnacja, ciepłe tony). Są to niestety odcienie nieco za ciemne do mojej karnacji bądź zbyt żółte. Jestem w stanie do makijażu użyc jedynie odcienia 4N, który ma neutralne tony, a i tak jest nieco za ciemny. Nie traktuję tego jednak jako wadę, ponieważ jest to po prostu złe dobranie odcienia do mojej karnacji co jest ciężkie jeśli nie robi się tego samemu testując podkład na twarzy. Myślę, że w przyszłości na pewno zaopatrzę się w odcień jasniejszy i z chęcią będę go używać.

Co do tego czym nowa formuła różni się od starej, póki co mogę powiedzieć, że podkład wygląda bardziej naturalnie na twarzy idealnie się w nią wtapiając. Daje efekt gładkiej cery i wyrównuje jej koloryt nie wyglądając przytym jak maska. Malutkie drobinki zawarte w podkładzie ślicznie rozświetlają cerę tak jak w poprzedniej wersji. Podobne jest także krycie, raczej średnie, więc dużych zmian nie ukryjemy, jednak przy pomocy korektora wszystko wygląda ok.
Konsystencja podkładu też jest podobnie lejąca się i niezwykle lekka. Dzięki temu z łatwością rozprowadzimy podkład na całej twarzy.


To by było na tyle z prezentacji nowego podkładu. Ja jestem nim zaintrygowana i na pewno będę dalej go testować aby za niedługo przedstawić Wam pełną i wiarygodną recenzję :)
A czy Wy próbowaliście starej formuły tego podkładu? Skusicie się na nową?

Buziaki! :*

P.S. Na kanale na YouTube pojawiły się kolejne vlogi z wakacji w Paryżu, a do tego w konkursie na mojej stronie na facebooku możecie wygrać małą pamiątkę ode mnie prosto z Paryża :) Zapraszam!




Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 3 września 2015

Ulubieńcy-sierpień 2015

Hej wszystkim!

Sierpień już dobiegł końca, tak samo wakacje dla niektórych z Was. Ja mam to studenckie szczeście, że mogę cieszyć się nimi jeszcze przez najbliższy miesiąc :) Udało mi się nawet wyjechać na tydzień do Paryża i zwiedzić to piękne miasto. Jeśli też chcielibyście zobaczyć jego kawałek to zapraszam na pierwszego z kilku vlogów z wyjazdu:


Dodatkowo możecie w konkursie na facebooku (klik) wygrać ode mnie małą pamiątkę z tej podróży, także zapraszam do wzięcia udziału :)

A teraz po tym wstępie przechodzimy do tematu dzisiejszego posta, czyli kosmetyków, które wyjątkowo dobrze sprawdziły się u mnie w sierpniu.
Jak zawsze nie ma ich dużo, więc może uda mi się Was nie zanudzić :)

Myślę, że całkiem łatwo się na moim blogu zorientować, że lubię produkty Ziai, Także krem masło kakaowe do cery normalnej i suchej przypadł mi do gustu. Przy upałach jakie pojawiły się w sierpniu moja wysuszona przez promienie słoneczne twarz z ulgą reagowała na wieczorne nakładanie tego kremu. Ma on dość tłustą i treściwą konsystencję, bardzo dobrze nawilża, po nałożeniu wieczorem rano skóra twarzy jest gładka i przyjemnie nawilżona. Stosowałam go też kilka razy rano pod makijaż i także dobrze się sprawdził, jednak radziłabym nakładać raczej małą ilość, żeby podkład się nam na twarzy nie zrolował. Ja polecam Wam całą serię masło kakaowe, ponieważ miałam zarówno maseczki jak i masło do ciała i wszystkie te produkty sprawdzały się świetnie. A, no i jeszcze ich zapach jest cudowny! :)

Ten produkt, czyli rozświetlacz Diamond Illuminator z Wibo pojawił się już w jednych z moich ulubieńców. Jednak zakochałam się w nim na nowo podczas robienia letnich makijaży. Pięknie rozświetla kości policzkowe, dając subtelny efekt, dodatkowo jego ciepłe tony idealnie zgrały się z moją karnacją. Nie daje efektu widocznego rozświetlacza, a umożliwia uzyskanie pięknej rozświetlonej tafli. Dzięki niemu moje letnie makijaże były rozświetlone niczym promieniami słońca.

Moje makijaże w okresie letnich upałów ograniczały się do minimum czyli korektora, pomalowanych lekko oczu oraz czegoś do ust. Nie miałam za bardzo ochoty na szminki, ponieważ przy litrach wypijanych napojów z butelek długo by się nie utrzymały :) Jednak ten koloryzujący i nawilżający balsam do ust z serii czerwone owoce z Yves Rocher sprawdził się idealnie. Nawilżał spierzchnięte od słońca usta oraz nadawał im lekki, soczysty, czerwono-różowy kolor. Usta wyglądały zdrowo i tak się też czuły :) Do tego łatwa aplikacja i piękny zapach sprawiły, że używałam tego balsamu praktycznie codziennie :) Jeśli chcecie poczytać co nie co o innych produktach z tej serii od Yves Rocher zapraszam tutaj.

Ostatnimi ulubieńcami są pastelowe lakiery do paznokci. Nie ta konkretna firma, ale ogólnie takie odcienie lakierów. Całe lato nosiłam tylko takie paznokcie i chyba jeszcze przez długi czas mi ta obsesja nie przejdzie :) Wygląda to niezwykle dziewczęco, niewinnie i delikatnie. Jako dowód przedstawiam moje dwa przykładowe manicure z wykorzystaniem wyżej pokazanych lakierów:

Tak w całości prezentują się moi ulubieńcy sierpnia :) Jeśli macie ochotę bliżej się im przyjrzeć i więcej o nich usłyszeć to zapraszam na film na YouTube:


A Wy w komentarzach koniecznie napiszcie mi co Wy pokochaliście w sierpniu :)

Buziaki! :*


Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!