czwartek, 26 listopada 2015

Projekt denko #10

Hejka!

Witajcie w dziesiątym już w karierze bloga projekcie denko! Pokażę Wam dzisiaj trochę produktów, które ostatnio zużyłam i tradycyjnie napiszę o każdym kilka słów :) Jeśli chcecie zobaczyć film o tym projekcie denko to zapraszam:


Wszystkie zużyte produkty prezentują się tak:

No to lecimy po kolei! :)

Pierwszym produktem jaki tu widzicie jest szampon z mocznikiem z Isany Med, który bardzo lubię za działanie, ponieważ fajnie nawilża włosy i dobrze je oczyszcza. Jednak ma dość rzadką konsystencję i przez to jest mało wydajny dlatego najczęściej zabieram go ze sobą na wyjazdy bo ma małą pojemność i starcza akurat na tydzień wyjazdu :)
Po srodku znajduje się płyn do kąpieki ExtraDoux z Auchan. Kupiony był w pośpiechu przy wprowadzaniu się do nowego mieszkania aby mieć cokolwiek do postawienia na wannie ;) Szału nie robi, ma bardzo chemiczny, sztuczny zapach ale plusem jest na pewno to, że nie wysusza skóry.
Trzecią rzeczą jest suchy szampon z Batiste o zapachu floral&flirty blush. Tak jak za zapach go nie lubię, tak za działanie uwielbiam :) Fajnie odświeża włosy i nadaje im objętość w zaledwie kilka sekund. Co do zapachu to zdecydowanie wolę cherry i do niego chyba wrócę teraz :)

Setne już chyba, zużyte przeze mnie opakowanie toniku Puritin z Iwostin. Świetnie odświeża i oczyszcza i oczywiście wyrównuje pH skóry. Idealnie nadaje się do cery tłustej i problematycznej.
Co do drugiego produktu czyli żelu do mycia twarzy Refresh z Kolastyny to zdecydowanie wolę jego różowego brata :) Ten ma za rzadką konsystencję, brzydki zapach i w ogóle się nie pieni co czyni zmywanie makijażu i oczyszczanie twarzy nieco trudnymi. O porównaniu tych dwóch żeli możecie przeczytać więcej tutaj.









Dwie rzeczy, które chętnie nakładałam na twarz :) Pierwsza to głęboko oczyszczające plastry na nos z Dermo pHarmy. Dobrze i mocno oczyszczają skórę nosa z zaskórników otwartych (potocznie zwanych wągrami), są wygodne w użyciu ale przede wszystkim skuteczne.
Maseczka do cery suchej mleczny kompres z Ziai sprawdziła się świetnie na moją podrażnioną zabiegami kosmetycznymi skórę twarzy. Przyjemnie koi i nawilża skórę, przypomina mi bardzo krem z tej samej serii.

Ta malutka woda toaletowa o zapachu jerzynowym z Yves Rocher była ze mną zawsze w torebce i używałam jej za każdym razem gdy potrzebowałam odświeżenia w ciągu dnia. Miała bardzo przyjemny, owocowy zapach, który nie był sztuczny. Utrzymywał się on dość długo.
Ostatnim już zużytym produktem jest antyperspirant Activ z Ziai w formie rolera. Sprawdza się świetnie w każdej sytuacji, ma przyjemny, delikatny owocowy zapach. Nie robi plam na ubraniach, szybko się wchłania i chroni bardzo dobrze.


Obejrzeliście już wszyskie kosmetyki z tego projektu denko :)
Dajcie znać czy znacie te produkty!

Buziaki! :*

P.S. Za cztery dni zaczyna się grudzień, a to oznacza odliczanie dni do Świąt Bożego Narodzenia! Z tej okazji postanowiłam spróbować swoich sił w codziennym vlogowaniu. Od 1 do 24 grudnia na moim kanale na YouTube będą pojawiać się vlogi z moich przygotowań do Świąt i z mojego życia w ogóle. Zapraszam Was więc serdecznie do zasubskrybowania kanału i przeżycia ze mną tego pięknego, świątecznego czasu :) VLOGMAS 2015 oto nadchodzę! :)



Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 19 listopada 2015

POZYTYW-odżywka do włosów Oxygen&Moisture, Dove

Witajcie!

Ostatnio na blogu pełno pozytywnych recenzji. Dzisiaj też takową przeczytacie, ponieważ znowu w moje łapki wpadł bardzo ciekawy i godny polecenia produkt. Jest nim odżywka do włosów Oxygen&Moisture z Dove. 

Odżywka znajduje się w wysokiej, 250 ml plastikowej tubce, z której łatwo wyciska się pożądaną ilość produktu. Szata graficzna opakowania jest minimalistyczna i estetyczna. Nie mniej jednak znajdziemy na opakowaniu wszelkie potrzebne informacje dotyczące stosowania produktu. Sama odżywka ma biały kolor i dość gęstą konsystencję. Dobrze rozprowadza się na włosach i dość szybko z nich spłukuje, nie trzeba stać pod prysznicem pół godziny :) Jej zapach bardzo przypadł mi do gustu lecz ciężko jest mi go opisać, powiedziałabym, że jest po prostu przyjemny, lekki i kremowy tak jak i sama odżywka.







Producent mówi:
"Luksusowa odżywka z technologią Oxyfusion, która uzupełnia działanie szamponu z tej samej linii. Dzięki lekkiej formule nawilża i delikatnie wygładza włosy, nie obciążając ich. Dodaje do 95% więcej objętości.
Po umyciu nanieś odżywkę na mokre włosy od połowy ich długości omijając nasadę włosów, następnie dokładnie spłucz."



W moim odczuciu odżywka spełnia 2 na 3 obietnice producenta, a mianowicie nawilża i wygładza włosy. Co do nadania im objętości kłóciłabym się, bo nic takiego nie zaobserwowałam, ale też moje włosy są same w sobie gęste i mają dużą objętość więc może to dlatego. Po nałożeniu jej na włosy, spłukaniu i wysuszeniu włosów od razu czuje się, że są one "ujarzmione", nie puszą się, a końcówki są gładkie i nawilżone. Efekt utrzymuje się dość długo, chyba, że wyjdę na wilgone powietrze to włosy znowu żyją własnym życiem :) Odżywka nie daje efektu trwałego, bardziej jest on odczuwany po prostu po jej użyciu. Nie mniej jednak różnica przed i po umyciu włosów jest odczuwalna i widoczna.


Podsumowując:
PLUSY:
-nawilżenie
-wygładzenie
-przyjemny zapach i konsystencja
MINUSY:
-efekt jest jedynie po zastosowaniu

Dajcie koniecznie znać czy używałyście kiedyś tej odżywki i co o niej sądzicie, a także jakie są Wasze ulubione odżywki i maski do włosów :)


P.S. Zapraszam na poniedziałkowy film na kanale na YouTube czyli Get Ready With Me z makijażem na studia :)

Buziaki! :*


Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 12 listopada 2015

POZYTYW-tea ritual: mus do ciała i maseczka do twarzy, Organigue

Witajcie!

Należę do tej grupy osób, które nie wyobrażają sobie tygodnia bez maseczki na twarzy oraz kąpieli bez posmarowania później ciała pięknie pachnącym balsamem, musem lub masełkiem. Z tego też powodu produkty, które Wam dzisiaj przedstawię są regularnie przeze mnie wykorzystywane. Bardzo polubiłam się z detoksykującą maseczką do twarzy oraz musem do ciała z serii tea ritual z Organique.


Z produktami tej firmy spotkałam się już wcześniej i bardzo je sobie ceniłam, tak samo jest z bohaterami dzisiejszego postu. Organique oferuje klientom dobre jakościowo kosmetyki z dobrymi, głównie naturalnymi, składami. Co prawda ceny ich wyrobów nie należą do niskich jednak ja wychodzę z założenia, że lepiej zapłacić nieco więcej, a mieć pewność, że stosujemy coś wartościowego dla naszej skóry i urody.

Mus do ciała detoksykacja z serii tea ritual znajduje się w przezroczystym, plastikowym opakowaniu z elegancką zakrętką z emblematem firmy, imitowaną na metalową. Na opakowaniu znajdziemy etykietę z miłą dla oka szatą graficzną i wszelkimi niezbędnymi informacjami o składzie i działaniu kosmetyku. Sam produkt ma kolor błękitny oraz piękny, herbaciany zapach, który działa niezwykle orzeźwiająco. Konsystencja musu jest treściwa z delikatnymi drobinkami, które nie są wyczuwalne przy wcieraniu preparatu w skórę.

Producent mówi:
"Puszysty mus do każdego rodzaju skóry, o zapachu orzeźwiającej, zielonej herbaty. Polecany do codziennego stosowania. W połączeniu z maską do twarzy i żelem peelingującym do ciała pozwala na stworzenie aromatycznego, oczyszczającego domowego rytuału. Skóra po zabiegu odzyskuje blask, witalność, pozostaje promienna i pachnąca.
Składniki aktywne:
-ekstrakty z białej i zielonej herbaty: oczyszczają skórę z toksyn, działają antyoksydacyjnie
-masło Shea: regeneruje,  odżywia, chroni
-gliceryna roślinna: nawilża, zmiękcza
-witamina E w mikrokapsułkach: silny antyoksydant, chroni przed starzeniem
-kwas fitowy: poprawia nawilżenie, elastyczność, normalizuje
Sposób użycia: wmasuj mus w osuszoną skórę ciała."

Czy obietnice producenta się sprawdzają? Wiadomym jest, że detoksykacji czy działania anty-aging nie jesteśmy w stanie zaobserwować. Jednak po wmasowaniu musu w ciało po kąpieli obserwujemy nawilżenie i napięcie skóry. Przy regularnym stosowaniu kosmetyku jest ona nawilżona i przyjemna w dotyku. Do tego szybkie wchłanianie i piękny, orzeźwiający zapach sprawiają, że przyjemność wieczornej kapieli nie kończy się na moczeniu się w wannie ale także po tym. 


Detoksykująca maseczka do twarzy z serii rea ritual zamknięta jest w prawie identycznym, jednak nieco niższym opakowaniu. Jego estetyczny wygląd i wszelkie niezbędny informacje to wszystko czego można wymagać. Konsystencja maseczki jest żelowa z małymi, peelingującymi drobinkami wyczuwalnymi przy zmywaniu maseczki z twarzy. Zapach jest taki jak w przypadku musu, herbaciany i bardzo orzeźwiający.

Producent mówi:
"Aksamitna maska do pielęgnacji każdego rodzaju cery, o zapachu orzeźwiającej, zielonej herbaty. Polecana do stosowana 2-3 razy w tygodniu. W połączeniu z żelem myjącym i musem do ciała pozwala na stworzenie aromatycznego, oczyszczającego domowego rytuału. Skóra po zabiegu odzyskuje blask, witalność, pozostaje promienna i pachnąca.
Składniki aktywne:
-ekstrakty z białej i zielonej herbaty: oczyszczają skórę z toksyn, działają antyoksydacyjnie
-gliceryna roślinna: nawilża, zmiękcza
-olej z pestek winogron: regeneruje, odżywia i chroni skórę
-witamina E w mikrokapsułkach: silny antyoksydant, chroni przed starzeniem
-kwas fitowy: poprawia nawilżenie, elastyczność, normalizuje
Sposób użycia: na oczyszczoną skórę twarzy równomiernie nałóż maskę. Po 20 minutach usuń nadmiar wacikiem zwilżonym tonikiem lub zmyj wodą."

I teraz konfrontacja obietnic z prawdą. Ja bardzo działanie tej maseczki lubię. Znowu nie jestem w stanie potwierdzić działania detoksykującego i antyoksydacyjnego. Jestem w stanie natomiast powiedzieć, że po użyciu maseczki skóra twarzy jest napięa, oczyszczona, odżwieżona i przyjemnie gładka. Jest idealna kiedy chcemy oczyścić twarz ale równocześnie mamy ochotę na małe spa i odprężenie się. 


Podsumowując, oba produkty z serii tea ritual bardzo przypadły mi do gustu i z chęcią po każdy z nich sięgam w codziennej pielęgnacji. Zachęcam i Was do wypróbowania tych kosmetyków, myślę, że się nie zawiedziecie :)

Jakie są Wasze ulubione produkty z Organique?

P.S. Zapraszam serdecznie na mój kanał na YouTube gdzie w poniedziałek pojawił się film z całą kolekcją moich produktów do ust :)


Buziaki! :*



Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 5 listopada 2015

Ulubieńcy-październik 2015

Siemka! <3

Dzisiaj macie możliwość przeczytać co nie co o moich ulubionych kosmetykach w minionym miesiącu październiku. Znajdziecie tu kilka rzeczy do makijażu oraz kilka do pielęgnacji włosów. Jeśli macie ochoę posłuchać nieco więcej o tych produktach to zapraszam do obejrzenia filmu :)

Ulubieńcy października prezentują się następująco:
Postaram się napisać kilka zdań o każdym prodkcie aby powstała taka ich mini recenzja :)

O tym tuszu do rzęs Instant Extensions Mascara The One napisałam osobną recenzję (klik). Pokochałam go za efekt długich, rozdzielonych, czarnych rzęs. Przez ostatni miesiąc sięgałam po niego przy każdym makijażu, ponieważ pięknie otwiera oko poprzez rozdzielenie rzęs i ich wydłużenie. Równocześnie nie daje on efektu sztucznych rzęs, a rezultat możemy stopniować poprzez dokładanie kolejnych warstw.

Make-up Primer matte&smooth skin z Kobo używam od niedawna ale już zdążyłam go pokochać. Może niekoniecznie matowi skórę ale na pewno ją wygładza. Podkład bardzo dobrze się na tej bazie rozorowadza i trzyma. Dodatkowo baza wypełnia lekkie zmarszczki mimiczne, więc nie ma opcji żeby podkład się w nich zebrał. Skóra jest gładka i nawilżona przez cały dzień.

Jeśli czytacie mojego bloga od dłuższego czasu to wiecie, że od kilku lat używam toniku z Iwostinu. Tym razem postanowiłam spróbować czegoś nowego i kupiłam Superpower Mezo Tonik aktywny tonik korygujący z Bielendy. Nie żałuję wyboru, wręcz aż się cieszę, że poznałam ten produkt głównie ze względu na zawarte w nim kwasy: migdałowy i laktobionowy. Mimo, że zostały tu użyte małe ich stężenia to idealnie uzupełnia to moją pielęgnacje i zabiegi na twarz z kwasami (więcej mówię o tym w filmie z ulubieńcami).

Pierwszym z dwóch ulubieńców do włosów jest odżywka Oxygen&Moisture z Dove. Słyszałam o niej dużo dobrego i w końcu się na nią skusiłam i nie żałuję. Po umyciu włosy są gładkie, sypkie i nawilżone. Co prawda jest to efekt jednorazowy a nie długotrwały ale z połączeniu z tym, że pomaga mi w rozczesaniu moich włosów uważam, że jest naprawdę dobrym produktem. Dobrze się ją spłukuje, nie obciąża włosów, więc myślę, że nada się dla każdego :)

Drugą rzeczą do włosów, którą często stosowałam jest maska intensywnia odbudowa do włosów zniszczonych. Moje bardzo zniszczone nie są ale zależy mi na zabezpieczeniu szczególnie końcówek. Maska pięknie pachnie i po zmyciu pozostawia włosy nawilżone, gładkie i przyjemne w dotyku. Lepiej widać efekt kiedy umyjemy włosy i pozostawimy do wyschnięcia niż jak wysuszymy je suszarką lub położymy spać w mokrych.

Ostatnim ulubieńcem są supertanie i superpiękne perfumy Sweet Rose z La Rive. Zakochałam się na jesień w tym słodkim, różanym zapachu. Perfumy utrzymują się bardzo długo i pachną dość intensywnie. Jeśli ktoś lubi słodkie zapachy to polecam wybrać się do drogerii i powąchać do małe cudo :)


Przebrnęliśmy wspólnie przez wszystkie ulubione produkty w październiku. Teraz czas na Was, podzielcie się w komentarzu co było Waszym ulubieńcem :)

Buziaki! :*



Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!