wtorek, 30 września 2014

ZAKUPOWY SZAŁ-Miss Sporty, Maybelline, For your beauty

Hej wszystkim!

Całkiem niedawno dostałam w prezencie bon do Rossmana o wartości 50 zł. Dzisiaj przyszedł czas aby go w końcu zrealizować. Postanowiłam ograniczyć się dokładnie do 50 zł, nie dopłacać nic do zakupów. Prawie mi się udało :)


Są to tylko trzy produkty, w tym długo wyczekiwana przeze mnie szminka, której pewnie normalnie bym nie kupiła, ze względu na cenę.

Na początek pokażę Wam coś, czego raczej często nie używałam. Chodzi mi tutaj o bronzer. Używałam go sporadycznie, ale teraz zamierzam przekonać się do stosowania tego kosmetyku, zobaczymy jakie będą efekty.
Zdecydowałam się na OHHI TAN SO FINE Brozing Powder z Miss Sporty, numerek 001 I am Blonde and Fabulous. Bronzer składa się z dwóch odcieni, jaśniejszego i ciemniejszego, które można ale nie trzeba mieszać. Miss Sporty to jedna z tańszych, ale i dobrych firm kosmetyczych, i mam z nią prawie same dobre wspomnienia, dlatego mam nadzieję, że ten bronzer będzie mi służył.
Rossman, 14,49 zł
Kolejnym produktem jest moja wymarzona pomadka z Maybelline. Zdecydowałam się na odcień 832 Kiss Pearl z kolekcji color sensational. Jest to delikatne, różowo-perłowy kolor idealny do delikatnego makijażu. Nałożyłam ją na usta i od razu poczułam nawilżenie. Jest to dla mnie duży plus, który od razu zauważyłam. Zostawiam Was z jej zdjęciami, jej pełną recenzji wyczekujcie już niebawem.
Rossman, 28,79 zł
Ostatnim zakupem jest pędzel z For your beauty. Kupiony na szybko i bez zbytniego wyboru. Pierwszy lepszy, skośny albo do różu albo bronzera. Myślę, że bardziej nada się do różu, bo jest dość miękki, ale stan włosia pozostawia wiele do życzenia. Nic specjalnego, ale może się do czegoś przyda.
Rossman, 8,99 zł

Ja osobiście jestem zadowolona z zakupów, myślę, że dwa pierwsze produkty będą mi dobrze służyć.
Ogólnie polecam Wam taki bon do drogerii lub sklepu jako prezent, to potrafi naprawdę ucieszyć bo możemy kupić sobie wymarzone kosmetyki.
A Wam podobają się te produkty? Polecacie pomadki Maybelline?

Buziaki! :*

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

poniedziałek, 29 września 2014

Z ŻYCIA CODZIENNEGO-typy cery i ich pielęgnacja

Hej dziewczyny!

Dzisiejszy post będzie, jak to się tutaj czasami zdarza, typowo do poczytania. Jeśli jesteście ciekawe tego jakie istnieją typy cery oraz tego jak należy je pielęgnować, jakich substancji szukać w kosmetykach to zapraszam do lektury :)

Zaczniemy od CERY NORMALNEJ
Jest to typ skóry, który praktycznie nie jest spotykany. Występuje u niemowląt i małych dzieci. Jest to coś do czego dąży każda z nas, aby nasza skóra tak wyglądała. 
Tutaj kilka cech tego typu cery:
-gładka
-matowa
-lekko różowa
-jędrna, napięta

Jednak większość z nas ma poniższe typy skóry.

CERA SUCHA
Posiada ją największa ilość kobiet. Niestety, posiadaczki suchej cery najszybciej będą miały zmarszczki, ponieważ taka skóra najszybciej się starzeje. Dodatkowo częste mycie twarzy wodą z mydłem sprzyja jej wysuszaniu, więc posiadaczki suchej skóry powinny się tego wystrzegać.

Cechy:
-cienka
-jasnoróżowa
-złuszczanie naskórka
-częste podrażnienia

Wymagania: (w nawiasie podane substancje, które zapewnią określony efekt)
-silne nawilżenie (kwas hialuronowy, mocznik 10%, gliceryna, witamina E, kolagen, pektyny, kwas mlekowy)
-zatrzymanie wody w naskórku
-uzupełnienie płaszcza tłuszczowego (kwasy tłuszczowe, witamina A, ceramidy, cholesterol, niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe NNKT)

Dodatkowo do łagodzenia podrażnień idealne będą alantoina i D-pantenol.

CERA TŁUSTA
Jest spowodowana wieloma czynnikami, takimi jak zaburzenia hormonalne, zaburzenia układu nerwowego, rogowacenie ujść gruczołów łojowych, czyli tzw, porów. Plusem posiadania takiej cery jest to, że starzeje się ona najwolniej i najpóźniej pojawiają się zmarszczki, jednak są one głębsze niż przy innych typach cery.

Cechy:
-gruba
-błyszcząca
-kolor szary
-rozszerzone pory
-wykwity (zaskórniki, grudki, krosty)

Wymagania:
-ograniczenie łojotoku (witamina A, witaminy z grupy B, cynk, krzem, siarka)
-regulacja keratynizacji naskórka (witamina A, mocznik 10-30%, kwas salicylowy, kwas azelainowy)
-ograniczenie nasilenia stanu zapalnego (alantoina, garbniki, azuleny, kwas pirogronowy, kwas szikimowy)

Dodatkowo witamina C i skwalen działają bakteriostatycznie.

CERA NACZYNIOWA
Nie jest to osobny typ cery, jak większość osób twierdzi. Towarzyszy ona innym typom cery wymienionym wcześniej. Przyczynami powstania problemów cery naczyniowej są m. in. nadmierna ekspozycja na światło słoneczne, zaburzenia hormonalne i niewłaściwa pielęgnacja. Cera naczyniowa może prowadzić do powstania trądziku różowatego, dlatego jej pielęgnacja jest bardzo wymagająca.

Cechy:
-rozszerzona naczynia krwionośne
-skłonność do rumienia
-wrażliwość

Wymagania:
-wzmocnienie ścian naczyń krwionośnych (witamina C, flawonoidy, garbniki, krzemionka organiczna, kwas pirogronowy)
-zwężenie rozszerzonych naczyń krwionośnych (mentol, tymol)
-złagodzenie podrażnień (alantoina, D-pantenol, azuleny, mentol, tymol, witaminy z grupy B)


Mam nadzieję, że ta krótka charakterystyka pomogła Wam w uporządkowaniu sobie wiedzy o naszej cerze. Starałam się wypisać Wam jak najwięcej składników idealnych dla danego typu cery, szukajcie ich w swoich kosmetykach.

Zapraszam do obejrzenia filmu na YouTube z pudełeczkiem ShinyBox. Znajdziecie go tutaj.

Buziaki! :*

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

niedziela, 28 września 2014

ULUBIEŃCY-wrzesień 2014

Hej hej!

Dzisiaj będzie trochę o moich ulubieńcach minionego miesiąca, czyli września. Na blogu opiszę Wam jedynie tych kosmetycznych, jednak na filmie na moim kanale na YouTube możecie zobaczyć kilku interesujących, niekosmetycznych ulubieńców :)

No to zaczynamy, ulubieńcy prezentują się tak:
Nie ma ich dużo jednak każdy z tych produktów zawładnął moim sercem w tym miesiącu.

Zacznijmy może od kolorówki.
Kilkakrotnie pisałam Wam, że od samego początku byłam uprzedzona do mascary z Miss Sporty Fabulous Lash. Jednak po jej użyciu została moim ulubieńcem. Jej, moim zdaniem, dziwna szczoteczka idealnie wydłuża rzęsy i je rozdziela, nie powstają żadne grudki! Z chęcią maluję nią rzęsy i dwie warstwy w zupełności mnie zadowalają. Tutaj możecie przeczytać więcej na jej temat.

Kolejnym ulubieńcem jest podkład z L'oreal True Match w odcieniu D3 W3 golden beige. Nie będę tutaj się rozwodzić dlaczego go uwielbiam, wszystko przeczytacie w recenzji, o tutaj. Wspomnę jednak, że ma niesamowicie lekką konsystencję, matuje na dość długo, dobrze się rozprowadza. Jedyne co mogłoby być nieco lepsze to krycie, ale tutaj również bardzo nie narzekam.

Na zdjęciu widzicie także pędzelek z TCW The Colour Workshop. Mam go dość długo w swoich "zbiorach" i nigdy nie używałam. Nie wiedziałam za bardzo do czego się nadaje, więc go odstawiłam. Całkiem niedawno zaczęłam używać go do malowania oczu, zwłaszcza do cieni, które nakładam na całą powiekę. Do tego nadaje się idealnie, kilka pociągnięć i oko pomalowane! Cienie dobrze się go trzymają, fajnie je rozprowadza a nawet dobrze się nim blenduje.

Mam również kilku ulubieńców do pielęgnacji ciała. W tym miesiącu bardzo przypadło mi do gustu mydło pod prysznic blubel z Ziai. Ma piękny, poziomkowo-żurawinowy zapach, który utrzymuje się długo na skórze. Nie wysusza jej i naprawdę przyjemnie się nim myje.

Drugą rzeczą jest mus do ciała o zapachu brzoskwinia&mango z Tutti Frutti. Zapach ma nieziemski, dobrze rozprowadza się na ciele, szybko wchłania i nawet dobrze nawilża. Polubiłam go przede wszystkim za zapach.










 Tutaj widzicie rzecz myślę dobrze Wam znaną, mianowicie suchy szampon z Batiste, u mnie zapach cherry. Ten produkt na pewno dobrze znacie, ja jedynie podkreślę jego fenomen. Szampon super odświeża włosy, unosi je i nadaje przyjemny zapach. Odkąd go kupiłam nie wyobrażam sobie bez niego życia.

Drugą rzeczą jest rękawica do oczyszczania skóry, którą dostałam po wizycie w tureckiej łaźni, o której przeczytacie tutaj. Można jej używać do masażu całego ciała, ja ograniczam się do twarzy. Mocno i głęboko oczyszcza, zdziera martwy naskórek. Po zabiegu twarz jest niezwykle delikatna i oczyszczona, kremy łatwiej się wchłaniają a my mamy uczucie dobrze wykonanej roboty.



To już wszyscy moi kosmetyczni ulubieńcy miesiąca. Jeszcze raz zapraszam Was do obejrzenia filmiku na YouTube, bo znajdziecie tam kilka innych produktów, nie wymienionych tutaj :)

Jaki produkt szczególnie zwrócił Waszą uwagę? Może są tu także Wasi ulubieńcy?
Co okazało się fenomenem dla Was w tym miesiącu? Piszcie!

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

sobota, 27 września 2014

TEST-krem łagodzący na dzień, Ziaja

Witajcie!

Piszę już z nowego mieszkania, gdzie wypakowałam wszystkie zakupy, w tym te kosmetyczne. Wśród nich znajduje się krem łagodzący na dzień redukujący podrażnienia z Ziai.
Kupiłam go z zamiarem używania pod podkład, ale jest zbyt świecący i dość długo się wchłania, więc będę go używać po demakijażu w dzień, a także po zmyciu maseczek z twarzy.
Krem został zakupiony za ok. 9 zł w Auchan, myślę, że w sklepie Ziaja będzie w podobnej cenie. Za tę cenę dostajemy plastikowy pojemniczek o pojemności 50 ml zabezpieczony przed pierwszym użyciem przez srebrne wieczko. Jego kolor jest jak każdego przeciętnego kremu, biały, a konsystencja jest dość treściwa i gęsta, jednak łatwo się rozsmarowuje ale dość długo wchłania.










Produkt ten jest przeznaczony do pielęgnacji dysfunkcji skóry wrażliwej, niedostatecznie nawilżonej i swędzącej. Ma działać jak kojący kompres. Jego skuteczność jest zapewniona dzięki zawartości aktywnej antyleukiny 6. Co ciekawe, krem ten zawiera SPF 20, więc nada się również pod makijaż dla osób ze skórą suchą lub normalną. Przy mojej, tłustej niestety twarz się momentalnie świeci i nie wygląda to dobrze.

Nie mniej jednak po kilku użyciach jestem bardzo zadowolona z tego kremu, dobrze nawilża moją twarz, daje uczucie ulgi i koi ją po użyciu maseczki. Tyle mogę powiedzieć po kilku użyciach, na dłuższą, obszerniejszą i pełną recenzję musicie trochę poczekać. Wtedy dowiem się jak krem działa na dłuższą metę, czy nie zrobi niczego niepożądanego mojej twarzy.


Znacie ten krem lub inne godne polecenia kremy Ziai?
Jakich Wy używacie kremów na dzień, do nawilżenia skóry lub pod podkład przed makijażem?

Jeśli macie jakiś temat, który uważacie za godny poruszenia to dajcie znać, chętnie napiszę o poradach na wybrane przez Was tematy :)

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

piątek, 26 września 2014

WASZE-Liebster Blog Award #1

Witajcie Kochani!

Wracam do Was po dość długiej przerwie związanej z przeprowadzką na studia i brakiem dostępu do internetu. Od razu zaznaczam, że postaram się dodawać posty jak najczęściej i jak najbardziej regularnie jak tylko będę mogła podczas roku akademickiego.

W najbliższym czasie przeczytacie o ulubieńcach września, recenzję shinybox'a oraz mam nadzieję kilka ciekawych recenzji :)

Dzisiaj post będzie dość nietypowy, ponieważ zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez Duśkę, za co serdecznie jej dziękuję.
Liebster Blog Award przyznawana jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która nas nominowała oraz wymyślić własne 11 pytań i nominować kolejne 11 osób.


Oto pytania, do których jak zostałam nominowana:
1. Jeśli mogłabyś zmienić w sobie jedną, dowolną rzecz co by to było ?
Chciałabym stać się bardziej cierpliwa, ponieważ czasami aż mnie denerwuje to jaka potrafię być niecierpliwa.
2. Jaki lubisz spędzać wolny czas ?
W wolnych chwilach uwielbiam spotykać się ze znajomymi, ale czasami potrzebuję dnia tylko dla siebie, czasu na odpoczynek i relaks.
3. Oglądanie filmu czy słuchanie muzyki ?

Słuchanie muzyki zerkając kątem oka na film-mam podzielną uwagę i lubię obie rzeczy :)
4. Ulubiony kosmetyk ?

Mascara Studio Lash Instant Volume z Miss Sporty.
5. Jakiego kosmetyku używasz absolutnie codziennie ?

Bez podkładu i tuszu do rzęs nie wyjdę z domu.
6. Włosy proste czy kręcone ?

Raczej proste, chociaż ja posiadam włosy pomiędzy, więc lubię mieć i proste i kręcone dla odmiany.
7. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga ?

Zachęciło mnie do tego oglądanie kanałów urodowych na YouTube i pomyślałam, że ja też mam coś do powiedzenia w tej kwestii i czemu by nie podzielić się tym z innymi.
8. Czy Twoja rodzina/znajomi wiedzą o Twoim blogu ?

Nikt z mojej rodziny ani znajomych nie wie o blogu, jest to moja słodka tajemnica :)
9. Najbardziej egzotyczna potrawa jaką jadłaś ?

Potrawa ze ślimaków, a także pieczone kasztany. Żadnej z nich nie wspominam za dobrze.
10. Znasz biegle jakieś języki (poza polskim) ?

Angielski, of course :)
11. Jaka jest Twoja życiowa zasada, czym się w życiu kierujesz ?

Żyję wg zasady, że każda chwila może być ostatnią, dlatego musimy ją wykorzystać w 100%.

A teraz moje pytania:
1. Jak opisał/a byś się w jednym słowie?
2. Jakie jest Twoje motto życiowe?
3. Gdybyś miał/a przez jeden dzień stać się sławną osobą, kto by to był i dlaczego?
4. Co uważasz za najtrudniejsze w prowadzeniu bloga?
5. Mocno podkreślone usta czy oczy?
6. Jaki jest Twój ulubiony trick kosmetyczny?
7. Bez jakiego kosmetyku nie wyjdziesz z domu?
8. Co uważasz, za swój największy atut jeśli chodzi o urodę?
9. Jakie masz największe marzenie kosmetyczne/zakupowe?
10. Jeśli musiał/a byś pozbyć się wszystkich swoich kosmetyków oprócz jednego, co zostałoby w Twojej kosmetyczce?
11. Blondynki czy brunetki?

Do tego zadania chciałabym nominować:
1. Beautyness
2. aSHa
3. Infallible lifestyle
4. Iwona Gold
5. Kosmetyko holiczka
6. Pani kosmetyczna
7. Paula (zareklamowane-przereklamowane)
8. Malina (me me raspberry)
9. Maleńka
10. Wiolkaa93 (moje pasje)
11. Teresa Mk (TereReni świat)

Miłej zabawy!

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 18 września 2014

TAG: 7 urodowych grzechów głównych

Witajcie!

Dzisiaj na blogu pojawi się TAG: 7 urodowych grzechów głównych, widziałam go nie raz na YouTube i bardzo mi się spodobał, więc postanowiłam go zrobić.

Nominuję do jego wykonania Infallible LifestylePani Kosmetyczna oraz każdego kto miał by ochotę zrobić ten TAG :)

Chciałam Was również z góry przeprosić, ponieważ przez najbliższe kilka dni będzie przerwa w postach na moim blogu. Wiąże się to z moją przeprowadzką na studia, więc nie będę za bardzo miała czasu pisać. Ale już w przyszłym tygodniu mam nadzieję, że uda mi się znowu pisać :)

No to przechodzimy do TAGu :)

1. CHCIWOŚĆ: Najdroższy kosmetyk, jaki kupiłaś. Najtańszy kosmetyk, jaki posiadasz.
Jeśli chodzi o kosmetyk, który kupiłam sama, a nie dostałam to chyba będzie to serum z Organique White&Green Tea Immuno-serum. A najtańsze nie wiem co dokładnie jest, może jakieś drogeryjne błyszczyki lub kredka do oczu z Miss Sporty. Mimo, że tanie bardzo je lubię :)

2. GNIEW: Których kosmetyków nienawidzisz, a które uwielbiasz? Jaki kosmetyk był najtrudniejszy do zdobycia?
Nienawidzę kosmetyków, które wchłaniają się w skórę wiekami i takich, które niszczą moje włosy, sprawiają, że się puszą. Uwielbiam wszelkie mascary, kredki do oczu i szminki. Dzięki nim mogę wyczarować śliczny makijaż :) Najtrudniej było mi znaleźć idealny podkład dla siebie, nadal szukam tego idealnego :)

3. OBŻARSTWO: Jakie produkty kosmetyczne są według Ciebie najbardziej apetyczne?
Najbardziej apetyczne są te, które mają śliczny zapach owoców lub kwiatów. Albo czasami ich opakowania wyglądają niezwykle apetycznie, wtedy mam ochotę je schrupać :)

4. LENISTWO: Których produktów nie używasz z lenistwa?
Maski do włosów. Często przy kąpieli nie chce mi się czekać 15-20 min żeby maska była na włosach i działała tak jak powinna.

5. DUMA: Które kosmetyki dają Ci najwięcej pewności siebie?
Na pewno podkład, a poza tym odważny kolor szminki i mocno wytuszowane rzęsy. Z takim makijażem mogę podbijać świat! Ale również śliczne, subtelne perfumy dodają mi pewności siebie

6. POŻĄDANIE: Jakie atrybuty uważasz za najatrakcyjniejsze u płci przeciwnej?
Napiszę może o cechach charakteru. Ważne, żeby ta osoba była spontaniczna, miała poczucie humoru i potrafiła zawsze mnie czymś zaskoczyć.

7. ZAZDROŚĆ: Jakie kosmetyki najbardziej lubisz dostawać w formie prezentów?
Bardziej ucieszy mnie on do sklepu z kosmetykami niż same kosmetyki, bo mogą one nie być dobrze dobrane. Wolę sama pójść do sklepu i zrealizować bon i później cieszyć się z dobrze dobranych kosmetyków.


To już cały TAG, mam nadzieję, że czegoś udało się Wam o mnie dowiedzieć dzięki temu.

Życzę Wam abyście cieszyli się ostatnimi dniami kalendarzowego lata i spędzali ja w jak najlepszy sposób :) A ja powrócę do Was z postami już w przyszłym tygodniu :)

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

wtorek, 16 września 2014

POZYTYW-Ultimate Shine&Ultimate Colour, szminki z Catrice

Witajcie moje Kochane!

Nie było jeszcze na moim blogu recenzji szminek do ust. Na początku pomyślałam o "pojedynku" dwóch szminek z Catrice, ale stwierdziłam, że byłaby to wyrównana walka, bez zwycięzcy. Powodem jest to, że obie szminki uwielbiam, dlatego postanowiłam pokazać je obie.
O ich zakupie przeczytacie tutaj oraz tutaj.

Obie szminki kupiłam w naturze, Ultimate Colour 140 Pinker-bell za 16,99 zł, a Ultimate Shine 240 And The Oscar Goes To w promocji za 5,99 zł. Są to szminki z dwóch różnych kolekcji, jednak mnie porwały kolory obu z nich.

Zacznę od pokazania i opisania Wam Ultimate Colour 140 Pinker-bell.
Pomadka ta ma śliczny, intensywny, fuksjowy kolor. Ciężko nałożyć ją na usta bez użycia lusterka, ale jak już się nam to uda to efekt jest cudowny! Pomadka lekko nawilża usta, trzyma się na nich chyba wieki! Nawet jeśli już ją trochę zjemy to i tak zostaje na ustach jej kolor, bledszy ale mimo to nadal widoczny. Szminka jest idealna aby odpędzić jesienną chandrę. Na moich ustach możecie zobaczyć ją w moim filmiku na youtube, o  tutaj.
Co ciekawe, mimo intensywnego koloru szminka w ogóle nie przenosi się na nasze zęby co uważam za duży plus. Wykończenie ma matowe.

Drugą szminką z Catrice jaką posiadam jest ta z serii Ultimate Shine 240 And The Oscar Goes To. Prezentuje się ona tak:
Jej kolor jest ciężki do opisania, wpada z bordo, wiśnię i lekki brąz. Również jak jej koleżanka nawilża usta i do jej nałożenia konieczne jest lusterko. Kolor jest mniej intensywny w porównaniu z Pinker-bell, ale równie długo utrzymuje się na ustach. Minusem jest jednak to, że przenosi się na zęby podczas mówienia, więc trzeba bardzo uważać. Jej wykończenie jest błyszczące.

Tutaj dla porównania dwa kolory na skórze:
Po lewej: Pinker-bell
Po prawej: And The Oscar Goes To
Obie szminki będą idealne na jesienne dni, wpasują się w większość jesiennych stylizacji. Pierwsza z nich bardzo ożywi twarz i sprawi, że więcej makijażu nie będzie nam potrzebne. Druga szminka natomiast jest bardziej subtelna i wyszukana, idealna na co dzień do bardziej stonowanego makijażu.

Co sądzicie o tych szminkach, podobają się Wam kolory?
Ja myślę jeszcze nad odcieniem jasnego różu lub nude z Catrice, znacie jakiś ciekawy i godny polecenia?

Buziaki!

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

poniedziałek, 15 września 2014

WYNIKI ROZDANIA!

Kochani!

Dzisiaj przyszedł dzień na ogłoszenie wyników rozdania, które zorganizowałam miesiąc temu.
Zgłosiło się dość dużo osób jak na początek mojej blogowej przygody, z czego się bardzo cieszę :)
Ale nie przedłużając zbytnio, tutaj przedstawiam listę osób, które wzięły udział w rozdaniu:


A teraz pora na wyniki:
Kliknij w zdjęcie aby je powiększyć

Jako piąta z kolei zgłosiła się Teresa Mk, której serdecznie gratuluję wygranej!
Kochana, proszę Cię abyś w ciągu 3 dni (do 17.09 włącznie) skontaktowała się ze mną poprzez mail crazycosmeticsworld@gmail.com w celu podania adresu wysyłki i ustalenia szczegółów :)

Jeśli do tego terminu nie dostanę maila odbędzie się kolejne losowanie :)

Niestety, mogę nagrodzić tylko jedną z Was :( Ale już planuję kolejne rozdanie, więc wypatrujcie go za jakiś czas na blogu, już serdecznie zapraszam Was do zabawy :)

Buziaki!

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

niedziela, 14 września 2014

NEGATYW-dwufazowy płyn do demakijażu oczu, Nivea

Witajcie!

Dzisiejszy post będzie recenzją dwufazowego płynu do demakijażu oczu z Nivei. Idealny do delikatnych okolic oczu. Ja osobiście zaznaczam, że kończę to opakowanie i sięgam po płyny micelarne. Dlaczego? Zaraz się przekonacie.

Produkt ten kupicie za ok. 16 zł w praktycznie każdej drogerii. Płyn dwufazowy zamknięty jest w plastikowej, przezroczystej buteleczce o pojemności 125 ml. Szata graficzna jest przejrzysta i monochromatycza, dominują kolory niebieski i biały. Zamknięcie jest na charakterystyczny 'klik', dozownik umożliwia nam nałożenie na wacik w miarę rozsądną ilość kosmetyku. Konsystencję ma lejącą, tłustą. Dwie fazy łatwo mieszają się przy wstrząśnięciu i niestety szybko wracają do pierwotnej postaci.












Producent mówi:
"Delikatnie i efektywnie usuwa nawet najbardziej trwały makijaż oraz tusz. Chroni delikatne okolice oczu i pielęgnuje rzęsy. Wzbogacony w ekstrakt z bławatka."

Skład: Aqua, Isododecane, Cyclomethicone, Isopropyl Palmitate, Helianthus Annuus Seed Oil, Centaurea Cyanus Flower Extract, Sodium Chloride, Trisodium EDTA, Phenoxyethanol, Methylisothiazolinone, CI 60725, CI 61565.

Według mnie kosmetyk ten sprawdzi się wyłącznie u osób bez wrażliwych oczu oraz takich, które lubią delikatny makijaż.
U mnie ten płyn dwufazowy się nie za dobrze sprawuje. Jeśli śledzicie mojego bloga wiecie, że lubię mocno podkreślone rzęsy i w ogóle makijaż oczu na pierwszym miejscu :) Nivea niestety nie radzi sobie z jego zmywaniem. Jestem zmuszona do tarcia oczu i ich podrażniania przy praktycznie każdym demakijażu. Nawet po przytrzymaniu wacika kilka sekund na powiece nie ma różnicy i muszę robić szkodę swoim oczom. Nie mówiąc już o brokatowych cieniach, bo je domywam chyba wieki.
Innym minusem jest tłusta powłoczka, która zostaje na powiekach po użyciu kosmetyku. Niektórym to nie przeszkadza, dla mnie jednak jest to duża wada. Osobiście nie lubię tego typu kosmetyków, gdzie mam całe powieki ubabrane w tłustej powłoczce.

Na plus przemawia wydajność (nie mogę go zużyć), która jest ogromna oraz dostępność. Jeśli chodzi o cenę, myślę, że jest zbyt wysoka jak na takie działanie, które u mnie pozostawia wiele do życzenia.

Podsumowując:
PLUSY:
-dostępność
-wydajność
-opakowanie
MINUSY:
-nie zmywa mocnego makijażu
-podrażnienie oczu (przez zmuszenie do ich tarcia)
-tłusta powłoczka
-cena
-szybkie rozwarstwienie się faz

Miałyście do czynienia z tym produktem? Jakie są Wasze ulubione kosmetyki do demakijażu oczu?

Zapraszam też na mój POST ROZDANIOWY, zapisujcie się i wygrywajcie mój skomponowany zestaw. Dzisiaj ostatni dzień konkursu :)

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

sobota, 13 września 2014

Z ŻYCIA CODZIENNEGO-moja pielęgnacja cery trądzikowej+rady

Hej wszystkim!

W ten sobotni poranek postanowiłam podzielić się z Wami moimi sposobami na ujarzmienie cery tłustej, trądzikowej. Matka Natura niestety części z nas nie oszczędziła i borykamy się na co dzień z większym lub mniejszym problemem wyprysków. W tym poście opowiem Wam jak wygląda moja kuracja kosmetykami oraz jak dbać o taką cerę. Może uda mi się także przedstawić Wam kilka tricków jak radzić sobie z nieprzyjaciółmi jeśli już pojawią się na naszej twarzy.

Ja z tym problemem borykam się od czasu gimnazjum, raz problem się nasila, a w inne dni w miarę znika. Nawet teraz nie mogę powiedzieć, że moja cera jest czysta, bo nie ma tygodnia żeby coś się na niej nie pojawiło. Z takimi problemami pomagają mi się uprać te kosmetyki, o których w dalszej części nieco więcej Wam opowiem.

Na początek chcę wspomnieć, że pielęgnacja mojej cery opiera się na oczyszczaniu całej twarzy oraz wysuszaniu jedynie wyprysków. Jeśli chodzi o to pierwsze, codzienny peeling, maseczki i złuszczanie mechaniczne to mój must have. Pozbywamy się wtedy martwego naskórka i zmniejszamy szansę rozwoju bakterii, a to one są przyczyną powstawania wyprysków. Ich wysuszanie powoduje szybsze gojenie się blizn i nieprzyjaciół.

Częstym błędem, który ludzie popełniają przy pielęgnacji cery tłustej jest jej wysuszanie w całości. Brzmi to logicznie, ale jest to najgorsza rzecz jaką możemy zrobić dla naszej twarzy.
Nasz organizm dąży bowiem do homeostazy (równowagi). Przetłuszczanie się cery to nic innego jak nadmierna praca gruczołów łojowych i wydzielanie zbyt dużej ilości sebum. Jeśli użyjemy preparatu wysuszającego, organizm będzie "myślał", że coś jest nie tak, skóra jest sucha więc trzeba produkować jeszcze więcej sebum. W rezultacie cera będzie przetłuszczać się jeszcze bardziej.
Rozwiązaniem jest więc natłuszczanie twarzy. Wtedy organizm "uzna", że jest już za dużo tej tłustej powłoczki, więc należy zahamować wydzielanie sebum. Tak więc pamiętajcie, że wysuszanie cery to efekt tylko chwilowy, a następnie nasz problem jedynie się powiększy.

To teraz przechodzimy do kosmetyków, których używam do pielęgnacji mojej cery.
Podzieliłam je na dwie części: codzienną, a raczej regularną pielęgnację oraz rzeczy, których używam według potrzeb.
Na początek rzeczy, których używam regularnie.
Dwa kosmetyki, bez których nie wyobrażam sobie pielęgnacji. Codziennie wieczorem używam Garnier 3w1, peeling, maseczka i żel myjący (jego recenzję znajdziecie tutaj). Peeling złuszcza mi lekko naskórek, maseczka oczyszcza twarz, a żel pozwala zmyć makijaż :) Na noc kremuję twarz serum z Organique Green&White Immuno Serum (tutaj recenzja). Nawilża moją podrażnioną peelingiem cerę oraz wyrównuje jej koloryt.

Regularnie raz w tygodniu robię sobie maseczkę z zielonej glinki z Organique (tutaj przeczytacie jej recenzję). Bardzo głęboko oczyszcza twarz i przyspiesza znikanie zmian trądzikowych. Jeśli coś mi się pojawi w ciągu tygodnia to stosuję też maseczkę z błota z morza Martwego (tu recenzja), która ma działanie oczyszczające, ale już nie tak mocne jak zielona glinka.














Również raz w tygodniu złuszczam mechanicznie martwy naskórek. Robię to rękawicą, którą dostałam po wizycie w łaźni tureckiej (tutaj przeczytacie więcej o samej wizycie). Bardzo mocno złuszcza naskórek. Po takim zabiegu skóra jest niesamowicie miękka i gładka.
















Tych kosmetyków używam sporadycznie, w momencie kiedy chcę się pozbyć dokuczliwych wyprysków. Aby szybko je wysuszyć możecie na noc punktowo nanieść na nie pastę do zębów. Rano nieprzyjaciel będzie mniejszy niż wieczorem. To jest taki mój trick, natomiast dwie pozostałe rzeczy są do stosowania stricte na zmiany trądzikowe. Pierwszym z nich jest Pure Skin SOS z Oriflame. Jest to maść, która ma pomóc w niwelowaniu wyprysków. Działa w miarę dobrze, nakładam ją czasami na noc albo w ciągu dnia. Zmniejsza zaczerwienienie ale nie do końca eliminuje nieprzyjaciół. Maść Benzacne zakupiłam niedawno i dołączam ją do kosmetyków antytrądzikowych. Nakładam ją punktowo na wypryski i pozostawiam na całą noc. Posiadam ta mocniejszą wersję, ponieważ oczekuje mocnego i widocznego działania.

Z tym, przedstawionym Wam zestawem moja cera zdecydowanie poprawiła swój stan w porównaniu z wcześniejszymi czasami, kiedy mało o to dbałam. Na koniec przedstawię Wam jeszcze trzy porady dotyczące samego trądziku, zapobiegania i leczenia.

-Starajmy się nie dotykać twarzy w ciągu dnia. Jest to niesamowicie trudne, ale starajmy się to kontrolować. Na dłoniach, którymi dotykamy twarzy są miliony bakterii, które tylko czekają aby rozmnożyć się na naszym ciele powodując nieprzyjemne wypryski.
-Jeśli jednak już coś nam wyskoczyło, broń Boże nie wyciskajmy tego. Może to prowadzić do powstania blizn potrądzikowych, które trudniej zagoić niż zwykłą krostę.
-Jednak jeśli już nie możemy się powstrzymać i wyciśniemy owego delikwenta, przemyjmy to miejsce wodą utlenioną. Odkazimy je i zmniejszymy ryzyko rozprzestrzenienia się bakterii na inne rejony naszej twarzy.

Mam nadzieję, że ten post Wam pomoże uporać się z tymi nieprzyjemnymi problemami. Jeśli macie swoje sposoby na walkę z trądzikiem piszcie :)

Zapraszam też na mój POST ROZDANIOWY, zapisujcie się i wygrywajcie mój skomponowany zestaw. Zostały ostatnie dwa dni zabawy!

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

piątek, 12 września 2014

ZAKUPOWY SZAŁ-studia,New Yorker,Natura

Witajcie! :)

Dawno nie było tu żadnych zakupów, więc postanowiłam pokazać Wam co kupiłam wczoraj. Będą to zakupy i kosmetyczne i niekosmetyczne, bo potrzebowałam kilku rzeczy na studia. No to zaczynamy!

Na początek zakupy na studia, czyli niezbędne rzeczy do nauki. Kupiłam wszystko w sklepie biurowym. Na zdjęciu widzicie siedem 80-ciokartkowych zeszytów za ok. 1,50 każdy. Bardzo spodobała mi się teczka, która często jest dostępna w Matrasie i Empiku. Otwiera się ona na 13 oddzielonych od siebie kieszeni, więc możemy segregować notatki, mając je wszystkie równocześnie w jednym miejscu. W Matrasie i Empiku kupicie ją za ok. 20 zł, ja natomiast upolowałam ją w sklepie biurowym na promocji za niecałe 10 zł.

Dalej są rzeczy do robienia notatek i nauki. Raczej nic niezwykłego, trzy długopisy z Corviny za ok. 1,50 zł, dwa zakreślacze: różowy i niebieski (nie umiem się bez nich uczyć z podręczników). Kosztowały kilka złotych. Do tego ołówek z BIC, różowy długopis z InkJoy oraz łososiowy cienkopis ze Stabilo. Wszystko kupiłam w granicy 2-5 zł. Na dole zdjęcia widzicie kolejną rzecz, bez której nie wyobrażam sobie nauki, czyli karteczki samoprzylepne kupione za ok. 3 zł.

Plastry oczyszczające: Natura, 6,99 zł
Olejek arganowy: Natura, 12,49 zł
Szminka: Natura, 5,99 zł
Maść Benzacne: apteka, 16,99 zł
Teraz już zakupy kosmetyczne, które składają się na cztery produkty. Trzy z nich kupiłam w Naturze (teraz jest tam promocja -40% na żele pod prysznic i peelingi do ciała). Pierwszym produktem są znane mi już plastry oczyszczające na nos z Dermo pHarmy (tutaj znajdziecie ich recenzję). Są one dobre ale należy używać ich regularnie żeby efekty były cały czas widoczne, dlatego zaopatrzyłam się w kolejne opakowanie :)
Szukałam też odżywki do włosów z olejkiem arganowym z Marionu (tutaj recenzja), lecz niestety jej nie mieli. W zamian kupiłam zwykły olejek arganowy z tej samej firmy, który zamierzam stosować codziennie na końcówki mokrych, umytych włosów. Zobaczymy, czy sprawdzi się równie dobrze, wyczekujcie recenzji!
Ostatnią rzeczą zakupioną w Naturze jest szminka z Catrice. Bardzo lubię ich szminki, dlatego skusiłam się na tą. Dodatkowo była w promocji, zapłaciłam ok. 10 zł mniej niż w cenie regularnej. Jest to odcień 240 And The Oscar Goes To z serii Ultimate Shine. Ma dość ciemny, bordowy odcień, jest bardzo elegancka ale myślę, że będę ją też nosić na co dzień.
Ostatni zakup tak jakby kosmetyczny to maść Benzacne na trądzik. Wiele blogerek się nią zachwycało, więc postanowiłam wypróbować. Kupiłam tę mocniejszą, bo są jej dwie wersje. Postaram się za jakiś czas również napisać Wam jej recenzję.
A teraz jeszcze kilka zdjęć szminki:
I na koniec zakupy niekosmetyczne, też niezbędne na studia, czyli spodenki do ćwiczeń kupione w New Yorkerze. Mają super mocny, koralowy kolor są zrobione z przyjemnego materiału. Jak dla mnie idealne :)
New Yorker, 39,95 zł
Podobały się Wam zakupy? Znacie te produkty?

Zapraszam też na mój POST ROZDANIOWY, zapisujcie się i wygrywajcie mój skomponowany zestaw. Zostały ostatnie trzy dni zabawy!

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!

czwartek, 11 września 2014

PROJEKT DENKO #2

Hej Kochani!

Już dość długo nie było na moim blogu PROJEKTU DENKO, i dzisiaj właśnie przyszedł na niego czas. Jeśli macie ochotę obejrzeć go na YouTube to zapraszam tutaj.
Uzbierało mi się wiele produktów, ponieważ czyszczę półki przed wyjazdem na studia :)
Dlatego bez dłuższego wstępu zapraszam do czytania.


Zacznę od rzeczy do kąpieli. Jakiś czas temu kupiłam w Organique (link do zakupów tutaj) olejek do kąpieli, ale nie pomyślałam, że jest to produkt, który wlewamy do wanny żeby ładnie pachnieć i mieć nawilżoną skórę. Jako, że rzadko biorę takie kąpiele używałam go pod prysznicem, jednak nie dało się go stosować jako żelu pod prysznic, co jest dość oczywiste. Dlatego mieszałam go z kakaowym mydłem pod prysznic z Ziai. Ten drugi idealnie oczyszczał ciało, a olejek z Organique super nawilżał. Oba produkty mają śliczny zapach. Olejek ma zapach mrożonej herbaty, a mydło ma zapach kakao. Produkty były wydajne, ten z Ziai bardziej, bo ma konsystencję kremu, a olejek był używany w większej ilości przez płynną konsystencję.









Kolejne są dwa szampony, z których jeden uwielbiam, a drugi miał u mnie inne przeznaczenie. Ulubieńcem jest oczywiście Anti-Age z Organique. Ma cudowny, winogronowy zapach, który niestety nie utrzymuje się zbyt długo na moich włosach. Nie zawiera SLS i to mnie bardzo cieszyło, jednak po chwili pienił się i oczyszczał dobrze włosy, nie obciążał ich. Jestem z niego strasznie zadowolona i gdyby nie cena to kupowałabym go na okrągło. Szamponu Rzepa z Joanny nie mogłam używać ze względu na zapach. Może go znacie, strasznie duszący i nie przyjemny i tu (niestety!) utrzymuje się on długo na włosach. Pomijając to, szampon dobrze myje włosy ale lekko je niestety wysusza. Zużyłam go do mycia pędzli, do tego nadał się idealnie.








Teraz czas na pielęgnację. Od lewej widzicie masło do ciała z Ziai z serii kakaowej (z tej samej co mydło pod prysznic). Bardzo je lubiłam, świetnie nawilżało i pozostawiało na ciele przyjemny zapach, szybko się wchłaniało. Zapach był idealny nawet na lato pomimo tego, że jest nieco ciężki. Tutaj przeczytacie jego szerszą recenzję.
Na środku stoi nawilżający krem do rąk z Garnier, idealny produkt na zimę, kiedy nasze ręce są mocno wysuszone. Potrafi w ciągu nocy zregenerować je całkowicie, co mnie się bardzo przydało w mroźne dni, ponieważ wtedy często przesuszają mi się ręce. Ma przyjemny zapach, dość zbitą konsystencję i da się go wykorzystać do samiutkiego końca! Jedyną wadą może być to, że powoli się wchłania i pozostawia tłustą otoczkę na rękach, dlatego używałam go na noc.
I trzeci kosmetyk na zdjęciu to peeling do stóp z Neutrogeny. To akurat mój bubel, bo ani nie złuszczał naskórka ani nie nawilżał stóp ani ich nie regenerował. Drobinki są bardzo małe i uważam, że zdecydowanie za małe jeśli chodzi o peeling do stóp. Jednak zapach ma przyjemny, orzeźwiający.

Następnie zużyłam dwa dezodoranty. Ten mniejszy z firmy Concertino ma idealną pojemność żeby nosić do w torebce, zapach ma mocny, kwiatowy ale bardzo sztuczny, po pewnym czasie już mnie męczył. Bardzo dobrze chronił. Używałam go jako antyperspirant, choć napisane jest że jest to spray do ciała. Drugi dezodorant używałam na co dzień, jest to Pearl&Beauty z Nivei. Ma delikatny, ładny zapach ale szału nie ma jeśli chodzi o ochronę. Lubię go głównie za zapach, ale chyba rozejrzę się za czymś nowym Polecacie jakieś dezodoranty w sprayu?









Udało mi się zużyć aż trzy flakony perfum, z których wszystkie lubiłam. Te największe, Beyonce Heat mają nutę kwiatową, delikatną. Utrzymywały się dość długo na ciele, na ubraniach nieco dłużej. Środkowe, Eleni Biagotti dostałam w prezencie dawno temu i o dziwo nie wywietrzały, dalej mają śliczny, mocny, głęboki, kwiatowy zapach. Używałam ich głównie w zimie, bo na lato są za ciężkie, jedynie teraz chciałam skończyć ich resztkę. I ostatnie, najmniejsze to też prezent, Mexx Energizing Woman. Nie wiem dlaczego, kojarzą mi się z męskim zapachem, ale mimo to są kobiece. Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć. Długo się trzymają, nosiłam je w torebce aby móc odświeżyć się w ciągu dnia.







 Teraz trzy rzeczy z kolorówki. Zacznę od balsamu kokosowego do ust z Ziai, który ma piękny zapach i smak i idealnie nawilża. Po nałożeniu na usta jest biały, ale po rozsmarowaniu staje się bezbarwny. Towarzyszył mi przez całe dnie jako świetny nawilżacz. Więcej przeczytacie o nim w poście z moją kolorówką ust, o tutaj
Puder z Wibo w odcieniu 2 jest ze mną od dawna, jest to moje chyba czwarte opakowanie i już powoli mnie nudzi, poszukam czegoś nowego jak skończę ostatnie pudełko. Dobrze matuje, ale jedynie na kilka godzin, ładnie pachnie i nie zmienia koloru podkładu,więc polecam.
Podkład z Manhattan Perfect Cover Make Up jest moim ulubieńcem od dawien dawna. Mam odcień sand 22 i jest idealny, super kryje, lekko matuje i nie daje efektu maski jeśli nie nałożymy go za dużo. Myślę, że jest to kosmetyk, do którego zawsze będę wracać nie ważne jakie inne podkłady się u mnie pojawią.


Ten tonik także jest ze mną długo, jest to już n-te opakowanie. Jest to oczyszczający tonik z Iwostinu z serii Puritin do cery problematycznej, trądzikowej. Bardzo fajnie się sprawdza, oczyszcza, tonizuje i nawilża skórę. Już czekam na kolejne opakowanie, bo jestem mu wierna choć nie wiem czy po tak długim czasie może nadal działać na moją cerę tak jak na początku.














Listerine bardzo lubię jako dodatkowe oczyszczenie po umyciu zębów. Daje świeżość i uczucie czystej jamy ustnej. Bardzo spodobał mi się Listerine Zero, bo nie ma tak intensywnego, palącego wręcz smaku więc spokojnie daję radę przez 30 sekund płukać nim usta. Dla mnie chyba żaden Listerine nie będzie wydajny, bo używam go dwa razy dziennie każdego dnia, jednak zawsze zaopatruję się w kolejne opakowanie.













Już przed ostatnią rzeczą jest odżywka do włosów z olejkiem arganowym bez spłukiwania firmy Marion. Ma cudowny, uzależniający zapach i wbrew pozorom jest wydajna (taka buteleczka wystarczyła mi na półtora miesiąca). Ułatwia rozczesywanie i nadaje włosom delikatność, są one miękkie i miłe w dotyku. Tutaj możecie przeczytać więcej na jej temat w recenzji.














Ostatnim zużytym produktem są plastry oczyszczające na nos z Dermo pHarmy. Jestem z nich bardzo zadowolona, w opakowaniu są dwa plastry, z którym każdy używamy raz w tygodniu. W sumie po dwóch stosowaniach w tygodniowym odstępie mój nos był oczyszczony, jednak nie całkowicie. Po pewnym czasie efekt znikł i znowu będę musiała kupić te plastry. Szkoda, że efekt tak krótko się trzyma i oczyszczanie nie jest mocniejsze, ale i tak jestem z nich zadowolona, bo innych do tej pory nigdzie nie znalazłam. Jeśli jesteście ciekawi efektów, zapraszam do tego posta.












Jeśli dotarliście do końca tego denka to Wam gratuluję! Było wielkie, ale to dlatego, że nie chciałam brać na studia produktów, które są na wykończeniu dlatego je zdenkowałam. Następne denko będzie mniejsze, bo już będę na studiach i nie będę musiała kończyć nic na siłę.

Znacie te produkty? Używacie ich?

Zapraszam też na mój POST ROZDANIOWY, zapisujcie się i wygrywajcie mój skomponowany zestaw.

Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga, subskrybowania kanału na YouTube i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!