Dzisiaj zaprezentuję Wam kawałek mojego ŻYCIA CODZIENNEGO, a mianowicie swoją kolorówkę ust. Zaglądniemy więc do jednego z zakątków mojej toaletki gdzie znajdują się kosmetyki do pielęgnacji i malowania ust.
Tutaj mieszczą się prawie wszystkie rzeczy, resztę trzymam w koszyczku z innymi kosmetykami.
Po wyciągnięciu całego towaru prezentuje się on tak:
Jak widzicie mam dość dużo błyszczyków, ponieważ bardzo je lubię. Szminek jest mało ale właśnie się na nie przerzucam więc w najbliższym czasie kilka na pewno kupię. Do tego mam kredkę do ust i brokat w kredce dający super efekt.
Jeśli chodzi o pielęgnacje ust nie mam dużo produktów, a aktualnie poluję na jakiś dobry balsam do ust (polecicie jakiś?). Mój skromny zestaw pielęgnacyjny:
Zacznijmy może po kolei, pokażę Wam każdy kosmetyk, jego opakowanie i jak prezentuje się na skórze.
1. Na początek błyszczyk z Inglota Raspberry, numerek 13. Kupiłam go bardzo dawno temu i niedawno odkopałam i przypomniałam sobie jaki jest cudowny! Pachnie pięknie, intensywnie, malinowo. Smak ma taki, że najchętniej bym się ciągle oblizywała. Długo utrzymuje się na ustach, ma lepką konsystencję ale nie skleja ust. Na ustach ma bardziej intensywną barwę niż na palcu.
2. Kolejnym błyszczykiem w takiej formie jest błyszczyk Beauty Girl. Dostałam go dawno temu, albo w prezencie, albo był w jakiejś gazecie. Ładnie pachnie, dość długo trzyma się na ustach rozświetlając je, ale jakoś mnie nie powalił. Jego zastosowanie to raczej noszenie w torebce na imprezy bo jest mały i wszędzie się zmieści.
3. Szminka z TCW The Color Workshop w kolorze fioletowym. Jej kolor nie jest bardzo intensywny, bardziej wpada w liliowy róż. Dobrze trzyma się na ustach, ale jak wszystkie szminki tej firmy niestety po czasie i długim stosowaniu wysusza moje usta.
4. Szminka z TCW The Color Workshop w kolorze różowym. Bardzo ją lubię, ma fajny kolor, naturalnie podkreślający usta. Noszę ją do każdego typu makijażu, zawsze pasuję. Jest delikatna, ale jeśli nałożyć jej więcej to jest już mocno widoczna.
5. Szminka z TCW The Color Workshop w kolorze czerwonym. Idealna na imprezę lub wyjście gdzie chcemy wyglądać elegancko i glamour. Przetrzymała na ustach dwie studniówki z drobnymi poprawkami, bardzo ją lubię ale stosuję tylko na duże okazje. Na co dzień jest dla mnie trochę za mocna, ale może przekonam się do takiego makijażu na co dzień.
Tutaj macie wszystkie szminki i ich wygląd na skórze:
6. Kredka do ust z TCW The Color Workshop w kolorze czerwonym. Rzadko używam tego typu kosmetyków do makijażu, ale zawsze warto taką kredkę mieć w zanadrzu. Kolorystycznie pasuje do szminki opisanej wyżej.
7. Brokat w kredce. Nie jestem w stanie przeczytać z jakiej jest firmy, ponieważ mam ją bardzo długo, a była dodana do jakiejś gazety. Daje fajny efekt na pomalowane szminką lub błyszczykiem usta. Sprawia, że się one mienią przez drobinki czerwonego brokatu.
A tak wyglądają te dwie kredki na skórze:
Po lewej nr 6, po prawej nr 7 |
9. Błyszczyk Be Glamour z Wibo o zapachu truskawkowym. Bardzo go lubię, ma fajny, soczysty kolor i pędzelek ułatwiający aplikację, na który wyciskamy zawartość tubki. Jest to kosmetyk z witaminą E, o efekcie chłodzącym. Z tym drugim bym się kłóciła, ale i tak często go używam.
10. Błyszczyk numerek 88. Nie powiem Wam jaka to firma, bo niestety jest to jakiś przypadkowy produkt, który dostałam i nazwa firmy po czasie się starła. Kolor ma niezwykle intensywny, bordowy. Aplikacja gąbeczką jest bardzo wygodna. Jest niezwykle trwały. Na ustach trzyma się bardzo długo, a kiedy pomalowałam nim dłoń żeby Wam pokazać kolor to z trudem domyłam rękę wodą z mydłem. Jedyne co mi w nim przeszkadza to zapach, który jest strasznie chemiczny i bardzo mnie drażni.
A tutaj kolory tych trzech błyszczyków na skórze:
Od lewej nr 8, 9, 10 |
12. Błyszczyk Spicy z Wibo. Ma świetny kolor, podobny do poprzedniego. Jednak używam go rzadziej ze względu na to, że zawiera w składzie ekstrakt z papryczki chilli i przez to ma ohydny smak i mogą po nim piec usta. Gdyby nie to, używałabym go non stop!
13. Moja ostatnia nowość (link do posta o zakupach tutaj), błyszczyk XXXL Shine z Essence. Już go polubiłam, przede wszystkim za kolor. Nie wiem czy długo się trzyma bo jakoś jeszcze nigdzie z nim nie byłam.
A tu wygląd tych trzech błyszczyków na skórze:
Od lewej nr 11, 12, 13 |
15. Błyszczyk z BeYu, numerek 74. Niestety, prawie się skończył, a uwielbiam go! Daje super efekt na ustach, nie tyle koloru co blasku! Kolor też jest widoczny, ale jest bardzo neutralny ale równocześnie mocny. Idealny błyszczyk, będę polować na niego znowu, może w innym odcieniu? Super jest też aplikator w formie pędzelka wyciąganego z buteleczki,
16. Błyszczyk z Wibo 3D Effect. Kocham go za jego cudowny, słodki, zapach jak guma balonowa. Jest już prawie cały zużyty, chociaż jego kolor mnie nie zachwyca. Używałam ze względu na zapach, bo po aplikacji pachniemy gumą balonową przez dłuższy czas. Na ustach daje efekt jedynie rozświetlenie, szału nie ma. Jedyne co to dawał efekt zmrożenia ust po nałożeniu, to też bardzo mi się podobało.
I na koniec trzy ostatnie błyszczyki na dłoni:
Od lewej nr 14, 15, 16 |
Teraz czas na prezentację kosmetyków pielęgnacyjnych :)
1. Krem NIVEA, zwykły, najzwyklejszy krem, który stosuję wieczorem. Nakładam grubą warstwę na usta, nie rozsmarowuję i tak idę spać (komiczny widok). Rano moje usta są idealnie nawilżone.
2. Pomadka z Isany, Pearl&Gloss. Pisałam o niej kilka razy, bardzo fajny produkt do szybkiego nałożenia na usta w ciągu dnia kiedy chcemy je nawilżyć. Dodatkowo nadaje im taki perłowy blask, bardzo ją lubię.
3. Balsam do ust, kokosowa terapia z Ziai. Bardzo fajnie nawilża, używam jej już dla mocniejszego efektu niż pomadkę. Czasami na noc zamiast kremu lub w lecie kiedy usta są wystawione na promienie słoneczne. Sprawdza się także w zimie przy dużym mrozie. Ma ładny, kokosowy zapach i konsystencję białego kremu. Niestety jej Wam nie pokażę, bo ten balsam już właściwie się skończył i nie byłam w stanie nic już z niego wycisnąć. Na pewno szerzej napiszę o nim w najbliższym DENKU.
4. Balsam do ust, naturalny żurawinowy. Kupiony na jakimś stoisku z naturalnymi składnikami. Możcie o nim też przeczytać tutaj. Zamiennik kremu i Ziai na noc. Ma bardzo twardą konsystencję, nie za fajny smak. Na ustach robi się bardzo tłusty, ale dobrze nawilża.
To tyle, moje wszystkie kosmetyki do ust! Ufff przebrnęliśmy :)
A jakie są Wasze zestawy do pielęgnacji i malowania ust? Piszcie!
Będę wdzięczna za polecenie fajnego balsamu do ust :)
Na paznokciach mam lakier z My Secret feaher color , którego TEST znajdziecie tutaj
Zapraszam też na mój POST ROZDANIOWY, zapisujcie się i wygrywajcie mój skomponowany zestaw.
Papa!
Spodobało Ci się? Zapraszam do obserwowania bloga i polubienia strony na facebooku Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz! Na wszystkie staram się odpisywać i zaglądać na Wasze blogi.
Buziaki! :*